- Sytuacja jest nadzwyczajna, dlatego reagujemy w ten sposób - wyjaśnił Grzegorz Schetyna. Polityk wytłumaczył, że chodzi o ostatnie działania PiS dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, zmian w tzw. ustawie medialnej i ustawie o służbie cywilnej. - Chcemy, żeby nasze porozumienie było sygnałem dla PO, żeby zaniknęły dawne podziały - powiedział. - Chcemy, żeby wszystkie ręce były na pokładzie - dodał Schetyna. Propozycja połączenia sił wyszła od Grzegorza Schetyny, a <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-tomasz-siemoniak,gsbi,1621" title="Tomasz Siemoniak" target="_blank">Tomasz Siemoniak</a> ją przyjął. - W tej nadzwyczajnej sytuacji przyjąłem tę propozycję. Rezygnuję z kandydowania. Dziękuję wszystkim tym, którzy mnie wspierali. Odbyłem dziesiątki miłych, sympatycznych spotkań z ludźmi PO, sympatykami, ale dzisiaj inne sprawy są ważniejsze. Powinniśmy działać razem. Proszę, żeby wszyscy, którzy mnie wspierali, wspierając mnie uznali, że należy zagłosować na Grzegorza Schetynę - zaapelował Siemoniak. Po rezygnacji Tomasza Siemoniaka jedynym kandydatem na stanowisko przewodniczącego PO jest właśnie Schetyna. - Chcemy zamknąć podziały i konkurencję. Chcemy pokazać, że jesteśmy razem. Ja zostaję przewodniczącym PO, a moim najbliższym współpracownikiem Tomasz Siemoniak - powiedział Schetyna. - Umawiamy się na prowadzenie razem, razem działamy. Dzisiaj nie ma ważniejszej sprawy niż obrona demokracji w Polsce. (...) To decyzja podjęta w interesie kraju - tłumaczył Siemoniak. Podkreślił, że demokracja w Polsce jest obecnie "w stanie krytycznym". Politycy PO zapowiedzieli, że wybory na przewodniczącego i tak się odbędą. Głosowanie ma zakończyć się - jak powiedział Schetyna - 20 stycznia, a 22 stycznia mają zostać ogłoszone oficjalne wyniki.