Prezydent Andrzej Duda spotkał się w środę, 24 czerwca, w Waszyngtonie z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Obaj politycy podkreślali po spotkaniu bardzo dobre relacje i sojusz, jaki łączy Polskę i Stany Zjednoczone. Prezydent Trump zapowiedział, że Amerykanie będą zmniejszać liczbę żołnierzy w Niemczech. "Prawdopodobnie przenieślibyśmy część z nich do innych krajów Europy, w tym do Polski" - dodał prezydent USA. W najbliższym czasie podpisana ma zostać też polsko-amerykańska umowa rządowa, która umożliwi prace projektowe nad wprowadzeniem energii nuklearnej dla produkcji energii w Polsce. Były szef MON, obecnie wiceprzewodniczący PO krytycznie odniósł się do rezultatów wizyty prezydenta Dudy w Waszyngtonie. "Jest to głęboko rozczarowująca wizyta, pokazująca raczej porażkę prezydenta Dudy, bo nie był w stanie, mimo rzekomo świetnych relacji z prezydentem Trumpem, spowodować, żeby jakiekolwiek konkrety się znalazły na stole, choćby deklaracja zwiększenia obecności wojskowej czy przeniesienia tego dowództwa (chodzi o europejskie dowództwo V Korpusu armii USA - red.). Jakaś agenda do opinii publicznej została przekazana" - przypomniał Siemoniak. Według niego trudno mówić o efektach rozmowy Duda-Trump. "Efektów absolutnie brak. To jest zaskakujące w świetle zapowiedzi i przecieków, bo można się było spodziewać, że zwłaszcza w sferze wojskowej i bezpieczeństwa pojawi się cokolwiek, a powiedziano jedynie, że będzie się rozwijać współpraca wojskowa, więc to jest bardzo rozczarowujące, bo pokazuje, że cała ta wizyta była wyłącznie podyktowana kampanią wyborczą prezydenta Dudy i chęcią fotografii" - ocenił Siemoniak. Konkretem nie jest także - zdaniem wiceszefa PO - zapowiedź pracy nad umową o wsparciu rozwoju Polski w zakresie elektrowni jądrowych. "Zapowiedź, że Polska może kupić elektrownię atomową od Stanów Zjednoczonych, pewnie mogła paść wczoraj, mogłaby paść jutro bez wizyty prezydenta Dudy" - powiedział poseł Koalicji Obywatelskiej. Zastanawiał się przy tym, czy prezydent Duda miał upoważnienie od rządu do rozmów na ten temat. "To też nie jest dobre, że z Waszyngtonu się dowiadujemy o elektrowni atomowej w Polsce. Tego rodzaju rzeczy są bardzo poważne, powinna je poprzedzać jakaś debata w Polsce" - zauważył Siemoniak. "Mieszanie się w polskie sprawy" Polityk skrytykował też prezydenta Trumpa za deklarację wsparcia dla Dudy. "Prezydent Trump pozwolił sobie na wypowiedź trzy dni przed wyborami, że liczy na to, że prezydent Andrzej Duda odniesie sukces w wyborach. To jest po prostu mieszanie się w polskie sprawy, próba wskazywania prezydenta. Nie wiem, w jakim punkcie jest obecnie polityka amerykańska, ale tego rodzaju wypowiedź nawet między sojuszniczymi, przyjacielskimi państwami jest absolutnie niedopuszczalna" - ocenił wiceszef Platformy Obywatelskiej. Jak dodał, nie wyobraża sobie sytuacji, w której np. poprzednik Trumpa, Barack Obama w 2015 roku wsparłby w ten sposób ówczesnego, ubiegającego się o reelekcję prezydenta Bronisława Komorowskiego lub jego konkurenta. "Uważam, że to jest bardzo zły moment w relacjach polsko-amerykańskich, pokazujący, że obydwie strony traktują się tutaj absolutnie instrumentalnie na poziomie Duda-Trump, nie są w stanie wygenerować żadnych pozytywnych decyzji, które by usprawiedliwiałyby taki tryb nagłej wizyty na trzy dni przed wyborami" - stwierdził Siemoniak. Jego zdaniem prezydent Duda, niezależnie od tego czy wygra czy przegra wybory prezydenckie, przejdzie do historii "jako ten, który w zdumiewający sposób opuścił Polskę kilka dni przed wyborami". "Nic kompletnie nie wskórał, tylko zyskał bardzo dużo znaczne poparcie prezydenta obcego państwa. To się do tej pory nie zdarzało" - podkreślił polityk PO. Jak dodał, deklaracja Trumpa przypomina mu czasy I sekretarza KC KPZR Leonida Breżniewa (1964-1982), który "wyznaczał przywódców innych państw".