Na czwartkowej konferencji prasowej kandydatka Prawa i Sprawiedliwości na premiera ucięła wszelkie spekulacje i zakomunikowała, że "najbardziej prawdopodobnym kandydatem na ministra obrony w rządzie PiS jest Jarosław Gowin". Pytany o komentarz w tej sprawie Tomasz Siemoniak argumentował, że "żal mu Jarosława Gowina". "Jest to osoba godna szacunku, a musi występować w roli, do której po prostu nie jest przygotowany. Nie zna się na tym. Może się nauczy, ale nie wierzę w to, że on będzie ministrem obrony" - wyjaśniał na antenie TVP Info. Wicepremier w rządzie Kopacz przypomniał, że wcześniej Beata Szydło zapewniała, że do wyborów nie przedstawi żadnych personaliów, ponieważ "żadne decyzje w tej sprawie jeszcze nie zapadły". "Dzisiaj okazuje się, że jednak zapadły i biedny Jarosław Gowin jest prowadzony przed kamery jako minister obrony" - podkreślał Siemoniak. W ocenia szefa MON, to "pośpieszna akcja" mająca na celu odwrócenie uwagi od faktu, że "do rządu wejdzie Antonii Macierewicz". Zdaniem Siemoniaka, Macierewicz zostanie ostatecznie w nowym rządzie PiS szefem służb specjalnych, a nie ministrem obrony. "Uważam, że to jest jeszcze gorszy pomysł, bo to tak, jakby główny podpalacz został szefem strażaków" - spuentował.