Tomasz Nałęcz powiedział w radiowej Trójce, że w 2011 roku prezydenci Bronisław Komorowski i Dmitrij Miedwiediew uzgodnili sprawę budowy pomnika, upamiętniającego ofiary katastrofy 10 kwietnia 2010 roku. O monumencie ku czci Armii Czerwonej nie było mowy - dodał. "Zwłaszcza jako historyk nie mogę zaakceptować sytuacji, że można byłoby przehandlować pomnik smoleński za jakiś monument w Polsce, który by fałszował historię" - powiedział profesor Nałęcz. Do tej pory te dwie kwestie nigdy nie były łączone. Rosyjska propozycja wybudowania na Cmentarzu Rakowickim pomnika bolszewickich jeńców została odrzucona przez władze Krakowa i uznana za rosyjską prowokację historyczną. Tymczasem w trakcie wczorajszej rozmowy z polską ambasador w Moskwie rosyjski minister kultury Władimir Medinski zaproponował zastosowanie w sprawie budowy smoleńskiego pomnika tak zwanej "zasady wzajemności". W zamian za monument poświęcony ofiarom katastrofy lotniczej z 2010 roku, w Polsce powstanie pomnik radzieckich jeńców wojennych z okresu wojny polsko-bolszewickiej. Inicjatorem budowy tego kontrowersyjnego obelisku jest Rosyjskie Towarzystwo Historyczno-Wojskowe, któremu przewodniczy właśnie Władimir Medinski.