Tomasz Komenda został skazany na 25 lat pozbawienia wolności za brutalne zabójstwo 15-letniej dziewczyny. Do zbrodni doszło w noc sylwestrową w 1996 roku. Po blisko 18 latach w więzieniu, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, Sąd Najwyższy uniewinnił Komendę. Teraz mężczyzna, który w chwili zatrzymania miał 23 lata, domaga się od państwa 18 milionów złotych zadośćuczynienia i ponad 800 tysięcy złotych tytułem odszkodowania za lata spędzone w więzieniu. Przed rozpoczęciem procesu, reprezentujący Komendę mecenas Zbigniew Ćwiąkalski podkreślił, że żadne odszkodowanie nie jest w stanie przywrócić jego klientowi straconych najlepszych lat jego życia. Jak zaznaczył, Komenda cierpiał nie tylko z powodu faktu odosobnienia, ale i warunków, w jakich odbywał karę. Z tego powodu kilka razy próbował popełnić samobójstwo. "To był prawdziwy koszmar, z którym do dzisiaj musi się zmagać" "Nie można porównywać warunków pobytu w więzieniu zabójców, którzy popełniali zbrodnie z polecenia mafii z tymi, jakie miał pan Tomasz - skazany za przestępstwo, którego ofiarą padła dziewczynka. Tamci są w zakładach karnych niemal elitą. Osoby skazane za czyny, o które oskarżano mojego klienta, są na samym dnie i tak też są traktowane przez współosadzonych, a także kadrę więzienną. To był prawdziwy koszmar, z którym do dzisiaj musi się zmagać. Właśnie ze względu na te okoliczności, które zostaną przedstawione w sądzie podczas procesu, będziemy wnosili o wyłączenie jawności" - powiedział mec. Ćwiąkalski. Obecny na sali prokurator przychylił się do wniosku reprezentantów Komendy o wyłączenie jawności procesu. Jak powiedział, odniesie się do wniosków adwokatów co do zakresu odszkodowania i zadośćuczynienia po zakończeniu postępowania dowodowego. Tomasz Komenda nie stawił się na poniedziałkowej rozprawie. Jak wyjaśniał dziennikarzom Ćwiąkalski, jego klient nadal przeżywa traumę po wyjściu z więzienia, a nie ma powodu, by na obecnym etapie sprawy musiał wracać do wydarzeń, do których doszło w czasie odbywania przez niego niesłusznie zasądzonej kary.