Informację o śmierci Tomasza Guzowskiego podała w poniedziałek zielonogórska "Gazeta Wyborcza". Mężczyzna w grudniu 2021 roku pojawił się na konferencji prasowej Łukasza Mejzy, ówczesnego wiceministra sportu. Spotkanie z mediami było metodą obrony, którą polityk przyjął po tym, jak Wirtualna Polska opisała niejasności wokół jego dawnej firmy. ZOBACZ: Łukasz Mejza: Największy atak polityczny po 1989 roku (artykuł z grudnia 2021 roku) Przedsiębiorstwo miało się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, alzheimera czy parkinsona. WP przekazywała, że Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod - mimo że uznawane są za niebezpieczne. Zapewniano nawet, iż dzięki nim możliwe jest całkowite wyleczenie nowotworu. Tomasz Guzowski nie żyje. Na konferencji prasowej wstał z wózka inwalidzkiego Interes Mejzy nie udał się, za to pozostawił pacjentów i ich rodziny. Z takiego eksperymentalnego leczenia w Meksyku miał korzystać właśnie Guzowski. - Jak widać, jest dzisiaj z nami. Żyje i jest w coraz lepszej formie. Zaproponował, żeby o tej terapii opowiedzieć innym chorym, którzy potrzebują również takiego leczenia. My mieliśmy im pomóc tylko w organizacji wyjazdu - zapewniał Mejza na konferencji. Guzowski przedstawiany był jako wspólnik Mejzy w firmie medycznej. Przedstawił się jako "bohater mediów" i zaręczał, że pomijane są "wszystkie jego dobre słowa". Zapewniał, iż leczenie przyniosło pozytywne efekty. W pewnym momencie też wstał z wózka inwalidzkiego. - To coś, czego nie mogłem zrobić. Mogę się puścić (wózka - red.) i poprawić spodnie. Jest też jedna rzecz, z której nie mogłem korzystać, a teraz mogę. Wszyscy dorośli wiedzą, o czym mówię - argumentował Guzowski. Na stronie "Gazety Wyborczej" czytamy w poniedziałek, że Guzowski zmarł tego dnia nad ranem. - Terapia była fikcją, nic mu się po niej nie polepszyło. To była mistyfikacja (...). Mejza powinien zostać ukarany, bo dawał fałszywą nadzieję, obiecywał coś co nie było możliwe do spełnienia. Wykorzystał Tomka - powiedział jeden z członków rodziny Guzowskiego. Firma Łukasza Mejzy. Prokuratura zajmuje się sprawą Chorobą, na którą cierpiał zmarły, była adrenoleukodystrofia. Objawia się ona w dorosłym życiu i niszczy komórki nerwowe w mózgu. Guzowski przekonywał opinię publiczną, że to on namówił Mejzę do wejścia w interes z terapiami. - Było zupełnie odwrotnie, to pan Mejza namówił Tomka na biznes - twierdzi rozmówca "Wyborczej". Nadal trwają prokuratorskie śledztwa, które mają m.in. wyjaśnić, w jaki sposób funkcjonowała firma Mejzy. Aby ewentualne postawienie zarzutów politykowi było skuteczne, Sejm musi wcześniej uchylić mu immunitet. Do izby niższej parlamentu dostał się drugi raz w 2023 roku, startując z listy PiS. Wcześniej został posłem w miejsce zmarłej Jolanty Fedak (PSL). *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!