Pierwsze doniesienia w tej sprawie dotarły do radia zaraz po katastrofie, jednakże czekano na opublikowany wczoraj raport specjalnej komisji. Z 40 stron raportu, odtajnionych zostały tylko cztery. co do przyczyn katastrofy pozostaje jednak wciąż wiele wątpliwości. - CASĘ na murawie lotniska próbował posadzić pilot, który nie należał do załogi, czyli jeden z oficerów będących pasażerami tego lotu. Ktoś mógł powiedzieć pilotowi: Nie umiesz? Do widzenia - powiedziała reporterom radia osoba zaangażowana w sprawę, która nie chce ujawniać swojej tożsamości. Zdaniem TOK FM, tezę ma potwierdzać kilka faktów: ciągłe tajne rozmowy między wieżą a pilotami, podejście do lądowania z dużą nonszalancją, relacje kontrolera, który słyszał inny głos przy drugim podejściu i stosunki panujące w wojsku. - Po prostu wchodzi do kabiny pilotów wysoki rangą oficer i informuje dowódcę załogi, że to on posadzi maszynę na lotnisku, bo widać pierwsze podejście nie powiodło się. Nie umiecie. Do widzenia - relacjonuje informator radia TOK FM. rozwiewa wątpliwości. - Komisja bezspornie wykluczyła możliwość wykonania lotu przez osoby inne niż załoga, która została do tego przeznaczona - mówił rzecznik sił powietrznych płk Wiesław Grzegorzewski . Wnioski płynące z raportu biegłych w sprawie katastrofy lotniczej są następujące: "Pilot samolotu CASA i obsługa lotniska złamali procedury". Ustalono, że na katastrofę wpływ miał m.in. niewłaściwy dobór załogi i jej niewłaściwa współpraca w kabinie, niekorzystne warunki atmosferyczne na lotnisku, brak obserwacji wskazań radiowysokościomierza podczas podejść do lądowania i błędna interpretacja wskazań wysokościomierzy.Według komisji, na katastrofę wpływ miało wyłączenie sygnalizacji dźwiękowej urządzenia EGPWS pozbawiające załogę informacji o niebezpiecznym zbliżaniu się do ziemi, nadmiernym przechyleniu samolotu i o przejściu przez poszczególne progi wysokości podczas zniżania w czasie obu podejść do lądowania.. Raport nie jest jednak wiążący dla prokuratury prowadzącej śledztwo w tej sprawie. - Dokument biegłych jest bardzo istotnym dowodem, który wpłynie z pewnością na tok śledztwa - powiedział reporterowi RMF FM szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Pułkownik Tadeusz Cieśla zaznaczył jednak, że raport nic jeszcze nie przesądza: - Ten dokument musi być oceniany w powiązaniu z dowodami, które przeprowadziła prokuratura. Jeśli całościowa ocena sprawy, łącznie z dowodem z tej opinii, będzie współgrać, to można decydować o treści konkretnego zarzutu. Eksperci zwracają uwagę m.in. na fakt złamania procedur lądowania przez załogę CASY. Samolot wbrew tym procedurom lądował na jałowym biegu. Jak stwierdził informator Krzysztofa Zasady, to irackie przyzwyczajenie - chodzi o zmniejszenie hałasu i ryzyka zestrzelenia. Kolejny błąd to decyzja pilotów o ponownym lądowaniu. W tym przypadku kontrolerzy lotów mieli złamać procedury zezwalając na ten manewr. Z raportem ma się zapoznać Minister Obrony Narodowej. Jutro dokument ma zostać upubliczniony. CASA C-295 M rozbiła się 23 stycznia o godz. 19.07 w czasie podchodzenia do lądowania w 12. Bazie Lotniczej w Mirosławcu. Maszyna spadła na zalesiony teren poza jednostką, ok. 800 metrów od pasa startowego. Na jej pokładzie znajdowało się 16 wysokiej rangi oficerów Sił Powietrznych i 4 członków załogi. Wszyscy zginęli na miejscu. Dotychczas nie podano jeszcze ostatecznych przyczyn katastrofy.