Zaproszenie do wzniesienia toastu sokami owocowymi wystosowała żona Kuronia - Danuta. - Myślę, że dlatego tutaj przyszliście, bo to dobre miejsce, by cieszyć się wolnością; to zawsze było dobre do tego miejsce, nawet w najtrudniejszych czasach - powiedziała Danuta Kuroń do zgromadzonych. - Tutaj czuliśmy się wolni. Dziś jesteśmy tu, by przez chwilę poczuć obecność ludzi, których z nami nie ma, ale za którymi tęsknimy - dodała. Z otwartego okna mieszkania na parterze przy ul. Mickiewicza, siedząc na parapecie, mówiła do zgromadzonych aktorka Joanna Szczepkowska. "Zdarzyło mi się w tych ostatnich dniach być w pałacach, w Sejmie, na pl. Teatralnym, ale dopiero tu się czuje ducha tego święta, które dziś obchodzimy, nie ma żadnej wątpliwości, że tutaj to się wszystko zaczęło, co się skończyło" - powiedziała. Podkreśliła, że "jesteśmy winni Jackowi państwo obywatelskie". - Musimy brać udział w budowaniu kraju - to właśnie jesteśmy winni Jackowi, bo tego chciał i tego nas uczył. Musimy mieć zaufanie do instytucji, pobudzać je, by działały dla nas - zaznaczyła. - Pewnego zdania nie wypowiedziałabym, gdybym nie nauczyła się od Jacka determinacji, odwagi i przekraczania pewnych barier. A tak a propos: 4 czerwca 1989 r. skończył się w Polsce komunizm - zakończyła, wzbudzając gromkie oklaski. Danuta Kuroń poprosiła o odśpiewanie "100 lat" w języku ukraińskim, bo - jak mówiła - "nam nie jest wszystko jedno; chcemy Polski otwartej". Później świętowano śpiewając "100 lat" po polsku. Ok. godz. 20.20 zgromadzeni zaczęli się rozchodzić. Wśród osób, które przyszły pod okno, było wielu młodych ludzi. - W 1989 r. miałam 4 lata, nie pamiętam komunizmu, ale potrafię sobie wyobrazić, jak strasznie żyło się w zamkniętym, totalitarnym kraju. Jestem tu, bo cieszę się z wolności, demokracji i ogromu możliwości, które dziś mamy - powiedziała Agnieszka, studentka historii.