W opinii Michnika, Okrągły Stół był "próbą rozwiązania kwadratury koła". - Wydawało się, że w systemie władzy komunistycznej nie jest rzeczą możliwą, przy istnieniu Związku Sowieckiego i kierowniczej roli partii, rozmontowanie dyktatury i cały czas nasze myślenie było skoncentrowane na tym, jak niemożliwe uczynić możliwym - mówił red. naczelny "Gazety Wyborczej". Według niego, Okrągły Stół był też "najbardziej romantyczną operacją polityczną w polskiej historii XX wieku". Michnik wspominał przebieg obrad, m.in. moment kiedy (według jego relacji) Andrzej Gdula zaproponował stronie opozycyjnej kompromis: nasz prezydent, w zamian za całkowicie wolne wybory do Senatu. Wówczas - relacjonował publicysta - poprosił o chwilę przerwy, by skonsultować się w kuluarach m.in. z Władysławem Frasyniukiem i Waldemarem Trzeciakowskim. Według niego, propozycja Gduli była "bardzo interesująca" i przekonywał kolegów, by ją przyjąć. - A Trzeciakowski słucha, słucha i mówi: "Boże kochany, co tu się dzieje, Frasyniuk z Michnikiem decydują, czy Jaruzelski będzie prezydentem, to się w pale nie mieści" - wspominał Michnik. - I rzeczywiście to się w pale nie mieściło, w żadnej pale to nie mieściło się, nigdzie na świecie nic podobnego nie wydarzyło się - dodał naczelny "Wyborczej". Wyraził również opinię, że w Polsce nie byłby możliwy proces transformacji, "gdyby wówczas w Moskwie, na miejscu Michaiła Gorbaczowa, był Władimir Władimirowicz Putin". Dodał, że ta transformacja nie byłaby również możliwa, bez udziału dwóch generałów - Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. Zastrzegł, że on z Kiszczakiem miał jak najgorsze doświadczenia, pisał do niego m.in. z więzienia "obelżywe listy". - Tutaj chcę powiedzieć to publicznie: przy Okrągłym Stole, generał Kiszczak konsekwentnie dążył do sukcesu i kompromisu. Niech to będzie głośno powiedziane dzisiaj, kiedy ten człowiek jest lżony, obrażany i oskarżony - podkreślił Michnik.