- Na pewno nie było żadnego przecieku z aneksu, który znalazłby się w artykule w "Dzienniku" - podkreślił. - To co zrobił "Dziennik", to bubel bez podstaw - dodał. Tajny aneks do raportu z weryfikacji WSI, do którego dotarł "Dziennik", kończy się konkluzją, że przed Trybunałem Stanu należy postawić czterech polityków: b. prezydenta Lecha Wałęsę i trzech byłych ministrów obrony narodowej: Janusza Onyszkiewicza, Bronisława Komorowskiego i Jerzego Szmajdzińskiego. - "Dziennikowi" po długich staraniach udało się kupić na bazarze to, co dziś opublikował. To nie jest wielki uzysk. Na pewno nie jest to tekst raportu (...) to jest mniej więcej 1/10 tego, co zostało na temat aneksu już dawno powiedziane - powiedział w środę dziennikarzom w Sejmie. - To popłuczyny, do tego jeszcze nieprawdziwe, na temat tego, co i tak już wiadomo o aneksie - dodał. Jak ocenił, materiał w "Dzienniku" świadczy, że autor artykułu nawet nie przeczytał raportu. Macierewicz powiedział też, że składa kondolencje redaktorowi naczelnemu "Dziennika" za kupno na bazarze - jak to określił - "takich bzdur". - Pan redaktor naczelny zapłacił duże pieniądze na bazarze za nic - ocenił. Pytany, czy w aneksie znajduje się konkluzja o postawieniu 4 polityków przed Trybunałem Stanu, Macierewicz powiedział: "Wszystkie te nazwiska w raporcie, jako osób, które nie dopełniły obowiązków, bądź odpowiedzialne są za istotne nieprawidłowości, a nawet za tolerowanie działań przestępczych w byłych WSI, są wymienione. Nie ma w tej sprawie nic nowego (...) ta kwestia jest już rozstrzygnięta w raporcie". Pytany, kiedy prezydent powinien upublicznić aneks, Macierewicz powiedział, że takie pytanie należy zadać Lechowi Kaczyńskiemu.