W zeszłym roku barwnie wyszywane chusty miał mniej więcej co trzeci żołnierz - rezerwista. Tym razem tradycyjnych ozdób będzie zapewne mniej. O tym, że wychodzą do cywila, żołnierze dowiedzieli się zaledwie 2 - 3 tygodnie temu. - U nas na 56 chłopa, żaden nie będzie miał chusty - żali się anonimowo gazecie jeden z wojskowych, służących w Warszawie. Kiedyś chusty robione były przez żołnierzy całe tygodnie. Teraz się je po prostu kupuje, ale ma to też swoje minusy. Zamawiać je trzeba nawet z miesięcznym wyprzedzeniem, a ponadto dla wielu wydatek rzędu 300 zł jest zbyt duży - czytamy w środowym "Życiu Warszawy".