"Tego, co wydarzyło się w Auschwitz, nie sposób pojąć" - pisze Matthias Drobinski w komentarzu "Strach przed otchłanią. Ryzyko rytualizacji pamięci" opublikowanym w "Sueddeutsche Zeitung". Autor komentarza nadmienia, że historycy obliczyli liczbę ofiar, wymiar sprawiedliwości - o wiele za późno - pociągnął sprawców do odpowiedzialności i dostępne są relacje świadków, filmy i książki. "Istnieje tyle wyjaśnień, a mimo tego brak jest wyjaśnienia" - stwierdza komentator. Dlaczego istnieli ludzie, którzy wykorzystywali swoją inteligencję, wiedzę, doświadczenie administracyjne do tego, aby wysłać miliony Żydów na śmierć - pyta Drobinski. "Dlaczego aż tyle uczestniczyło, wiedziało, przeczuwało, milczało?" - zastanawia się niemiecki dziennikarz. Jego zdaniem obchody rocznicy wyzwolenia obozu Auschwitz w Bundestagu, w Izraelu i wielu innych miejscach na świecie są "próbą nadania temu, co jest niepojęte, formy, stworzenia rytuału". To właśnie forma i rytuał tworzą przestrzeń dla żałoby oraz miejsce dla tych, którzy przeżyli obóz, w którym są wysłuchiwani. Funkcjonująca wspólnota potrzebuje czasu i miejsc zbiorowej pamięci - tłumaczy komentator. Jak zastrzega, rytualizacja pamięci jest jednak ryzykowna, gdyż "rytuały mogą stać się puste i służyć politycznej kaście kapłanów do kadzenia samym sobie, podczas gdy sfrustrowany naród odwraca się". Rytuały mogą też stać się banalne: oprócz gromadki wariatów wszyscy uważają zagazowywanie ludzi za złe. Rytuały mogą też być nadużywane - jak pokazuje spór o zaproszenie i wyproszenie Putina oraz jego przemówienie, w którym usprawiedliwia wojnę na Ukrainie powołując się na Auschwitz. "SZ" zwraca uwagę na dużą liczbę tych, którzy uważają, że należy skończyć z obchodami. 81 proc. Niemców chciałoby "pozostawić za sobą" prześladowania Żydów; 58 proc. życzy sobie, by oddzielić przeszłość grubą kreską. Jedni uważają, że nie mają nic wspólnego z wydarzeniami sprzed 70 lat, innych już 20 lat temu wkurzali się, gdy nauczyciel w szkole omawiał ten temat, a jeszcze inni uważają, że Żydzi powinni dać spokój, bo nie lepiej traktują Palestyńczyków. "Minęło, gruba kreska, koniec" - czytamy w "SZ". Zdaniem komentatora "głębszą przyczyną" takich postaw jest "strach, niezdolność, a czasami też niechęć do spojrzenia w przepaść, która otwiera się, gdy myślimy o Auschwitz, o niepojętym, o tym, co wstrząsa do głębi". "To nie istoty z innej planety pędziły ludzi do komór gazowych. To było pokolenie rodziców, dziadków i pradziadków dzisiejszych Niemców" - podkreśla Drobinski. Godność człowieka, tolerancja, szacunek - to wszystko jest kruche i stale zagrożone, i to nie gdzieś daleko w świecie, lecz tutaj i teraz - ostrzega komentator. "SZ" przypomina słowa Gaucka - "Nie istnieje niemiecka tożsamość bez Auschwitz" i zastrzega, że zdanie to jest prawdziwe, jeśli zinterpretujemy je w następujący sposób: "Nie można być dumnym z tego państwa, będącym państwem prawa i demokracją, bez spojrzenia w otchłań". Auschwitz oznacza zdaniem Drobinskiego "fiasko pewności siebie". Także dlatego - jak pisze - "nie może i nie będzie grubej kreski". Wyjaśnia, że w przeciwnym razie zbiorowa pamięć zostałaby zastąpiona zbiorowym wypieraniem Auschwitz z pamięci. Niemcy stałyby się wówczas pewne siebie i nieczułe. Za 5 lat, gdy obchodzić będziemy 75. rocznicę Auschwitz, większość świadków umrze. Jednak i wtedy przeszłość nie minie. Będzie zakłócać współczesność z pożytkiem dla kraju - pisze w konkluzji komentator "Sueddeutsche Zeitung". "Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że kluczowe zdanie z przemówienia prezydenta spotka się z szeroką akceptacją ale i z odrzuceniem - i to nie tylko ze strony osób kwestionujących Holokaust i ekstremistów wszelkiej maści. Każdy cywilizowany człowiek musi się wzbraniać przed uznaniem zbrodni w rodzaju przemysłowego ludobójstwa na Żydach Europy za elementu narodowej tożsamości. "A jednak tak jest" - podkreśla komentator "FAZ" Berthold Kohler. Jak zaznacza, współczesne Niemcy "powstały też na ruinach Auschwitz jako wolnościowo -demokratyczny, zobowiązany do ochrony praw człowieka alternatywny projekt wobec dyktatury Hitlera i obłędu rasowego". Nie można zrozumieć niemieckiej polityki wewnętrznej i zagranicznej bez wiedzy o najczarniejszych 12 latach niemieckiej historii i o nauce, jaką Niemcy wyciągnęli z historii. Autor zauważa, że dla mieszkających w Niemczech młodych muzułmanów elementem tożsamości jest raczej antysemityzm, a nie Auschwitz. Przeciwko tej formie "islamizacji" Niemiec muszą wystąpić wszystkie demokratyczne siły - pisze komentator "FAZ". Przed zakończeniem rozliczeń i grubą kreską ostrzega też "Mittelbayerische Zeitung". "Postulat, aby wreszcie zaprzestać pamiętania, nie może zostać spełniony. Wręcz przeciwnie - Niemcy muszą jeszcze częściej i bardziej intensywnie rozmawiać o tym, czym była Zagłada i co oznacza do dziś, gdyż zbyt wielu ludzi tutaj nie wie tego". "Musimy ciągle mówić o Szoah, gdyż antysemityzm nadal grasuje w Niemczech" - podkreśla komentator. Jak dodaje, niemal co piąty Niemiec wierzy, że Żydzi ponoszą współodpowiedzialność za prześladowania. 70 lat po wyzwoleniu Auschwitz Żydzi powinni móc mieszkać bez strachu w Niemczech bez strachu, ale tak nie jest - czytamy w "Mittelbayerische Zeitung". Kto kwestionuje zdanie "Nie istnieje niemiecka tożsamość bez Auschwitz", ten kwestionuje fundamentalny konsensus naszego społeczeństwa; stawia się poza społeczeństwem i ignoruje najwyższą zasadę konstytucji - nienaruszalną godność człowieka - pisze "Nordwest-Zeitung". Niemcy będą musieli żyć z Holokaustem także w przyszłości - uważa autor komentarza. Fakt, że co piąty Niemiec nie ma żadnych skojarzeń z Auschwitz, świadczy o ciężkich zaniedbaniach, przede wszystkim w szkołach.