Były prezydent Lech Wałęsa podczas niedzielnej konwencji Koalicji Obywatelskiej powiedział, że wybaczył szefowi Solidarności Walczącej zmarłemu w miniony poniedziałek Kornelowi Morawieckiemu, bo "po chrześcijańsku należy to zrobić". "A co oni z niego robią? - bohatera. A on w środku - stan wojenny, atakują nas ze wszystkich stron, a on kozak zakłada Solidarność Walczącą. Co to było? Zdrada proszę panów. Zdrajca. Taka jest prawda" - powiedział Wałęsa. Słowa Lecha Wałęsy potępili zarówno działacze PiS, jak i PO. Przewodniczący Platformy Grzegorz Schetyna podkreślił, że słowa uczestnicy konwencji przyjęli słowa Wałęsy z rezerwą. O wypowiedź byłego prezydenta Jarosław Wałęsa był pytany przez portal Onet. "Nie traktujmy przemówienia mojego ojca wyrywkowo. On poruszył wiele ważnych kwestii. Sugerował opozycji, a w szczególności PO, by nie dawała wpuszczać się w kanał PiS-owi. To PiS kreuje niby ważne tematy, a my dajemy się podpuścić. Powinniśmy dyskutować o ważnych rzeczach, o edukacji, służbie zdrowia, inflacji czy nadchodzącym kryzysie gospodarczym" - ocenił Jarosław Wałęsa. Polityk KO przyznał jednak, że jego ojciec popełnił na konwencji błąd. "Jest czas i miejsce na pewne słowa. To nie był dobry moment, by określać pewne rzeczy w taki sposób. To był błąd ojca. "Prosiłem ojca, by koncentrował się na pozytywach. Tak się nie stało. Każdy ma jednak prawo do swojej oceny i analizy. Także i mój ojciec" - powiedział polityk, kandydat KO do Sejmu.