- Możemy powiedzieć uczciwie, że to był najlepszy rok tego siedemnastolecia. Jeżeli chodzi o rozwój gospodarczy, stabilizację gospodarczą, pozycję złotówki, sytuację w eksporcie, który niezwykle szybko rośnie - powiedział premier. - Był to też rok spokojny społecznie, nie było wielkich strajków, nie było wielkich, gwałtownych wydarzeń tego rodzaju - dodał. J.Kaczyński zaznaczył, że był to jednocześnie rok "niezwykle niespokojny politycznie". - Mieliśmy do czynienia z nową w polskiej praktyce demokratycznej sytuacją - opozycja nie uznała wyników wyborów. Nie stało się to w formie tak drastycznej, jak np. w Meksyku, ale w istocie do tego można sprowadzić całą tę kampanię opozycji, która była prowadzona w ciągu mijającego roku - powiedział premier. Jak dodał, było to "wydarzenie naprawdę niedobre, bo wyniki wyborów w demokracji trzeba uznawać". - Cała koncepcja demokracji opiera się na tym, że ci którzy przegrali, uznają to i choć krytykują - nawet ostro krytykują (władzę) - to nie przeprowadzają totalnego ataku, nie prowadzą wojny, nie paraliżują prac np. komisji sejmowych - mówił premier. Jarosław Kaczyński ma nadzieję, "że przyszły rok będzie pod tym względem lepszy". - Są pewne symptomy poprawy, mówię to z wielką radością - dodał. Premier dobrze ocenia politykę zagraniczną w mijającym roku. - Jeśli chodzi o sytuację międzynarodową to, niezależnie od tego, co na ten temat mówiono i pisano - to był dla Polski dobry rok. Wbrew temu, co się mówi, jesteśmy aktywni i to w sposób przemyślany - powiedział. Według premiera, pozycja Polski w Unii Europejskiej - a to, jak podkreślił, jest najważniejszy wymiar naszej polityki - "jest dzisiaj, przy samym końcu roku 2006, na pewno mocniejsza niż na początku tego roku". Premier podkreślił, że Polska jednocześnie zdołała zachować dobre stosunki z USA i "uruchomić nowe kierunki polityki" - chodzi o kraje azjatyckie. - W przyszłym roku będzie wizyta premiera chińskiego w Polsce, będą wizyty z Wietnamu i innych krajów, ja też prawdopodobnie wybiorę się do Azji i będziemy nawiązywać stosunki ściślejsze w sferze politycznej i gospodarczej - zapowiedział premier. Ocenił również, że mijający rok był dobrym czasem w stosunkach z państwami naszego regionu Europy. - Zdołaliśmy zakupić rafinerię Możejki, w styczniu będą decyzje dotyczące mostu energetycznego (między Polską a Litwą - red.), one właściwie już zapadły, ale będą umocnione decyzją dotyczącą budowy elektrowni atomowej - mówił premier. Jak dodał, nastąpiło też dalsze zbliżenie z państwami bałtyckimi, podtrzymane zostały dobre stosunki z Ukrainą. - Trwa praca Grupy Wyszehradzkiej, mamy plany odnoszące się do współpracy różnych porozumień regionalnych - zaznaczył premier. Pytany o ocenę zawarcia koalicji z Samoobroną i LPR premier stwierdził, że "nikt nie może powiedzieć, że to jest koalicja, która nie przyniosła efektów". - Robi się różne rzeczy dobre; bez tej koalicji byłoby to po prostu niemożliwe - powiedział. W tym kontekście wymienił m.in. likwidację WSI i powołanie CBA. - Takie twierdzenia, że ustawę o Centralnym Biurze Antykorupcyjnym, czy likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych poparła Platforma Obywatelska, są wysoce nieprecyzyjne, bo przedtem PO poparła poprawki, które - jeśliby przeszły - zmieniłyby istotę tych ustaw i w gruncie rzeczy byłyby one nikomu do niczego niepotrzebne - powiedział premier. - Mówiąc krótko, poszliśmy na wielkie ryzyko, nie ma co ukrywać, że to wielkie ryzyko i choć nie wiem, jak to będzie dalej, to w żadnym razie tego nie żałuję - oświadczył szef rządu. - To jest rząd wielkich zmian we wszystkich właściwie dziedzinach i są to zmiany - jestem głęboko przekonany - pozytywne - dodał. J. Kaczyński zastrzegł jednak, że "nie wszędzie udało się zrobić tyle ile chcieliśmy i nie w takim tempie jakbyśmy chcieli". - Wstrząsy polityczne na pewno bardzo przeszkadzały. Proszę pamiętać, że najpierw był to rząd mniejszościowy, później rząd wspierany przez pakt stabilizacyjny, a jeszcze później stał się on rządem większościowym, potem jednak przyszedł kryzys, mocne polityczne zawirowanie i wielka polityczna ofensywa zmierzająca w zasadzie do obalenia rządu, później było pewne uspokojenie i przy samym końcu roku - tzw. seksafera. To też jest prawda o tym roku i o ogromnych kłopotach rządu - powiedział premier. Zaznaczył, że "nie do końca wyszła realizacja niektórych planów w poszczególnych resortach". - To jest przede wszystkim kwestia tempa, nie zawsze jestem zadowolony, czasem trzeba przeprowadzać różnego rodzaju korekty - dodał szef rządu. - To na pewno nie jest mechanizm, który działa tak jakbym sobie tego życzył. Życzyłbym sobie, żeby działał na piątkę, byłbym zadowolony bardzo z czwórki. Ale proszę pamiętać, że myśmy przyszli do władzy dysponując aparatem państwowym, który działał naprawdę bardzo źle (...). Do tego, proszę pamiętać, że część tego aparatu na pewno nie była specjalnie bliska tej formacji politycznej, która w tej chwili sprawuje władzę, a ta wielka kampania przeciwko nam na pewno jeszcze ten proces pogłębiała. Tutaj jest więc szereg różnych obiektywnych kłopotów no i jest oczywiście sporo błędów - powiedział premier. - Z żalem - mimo że są różne aspekty tej sprawy - myślę o tym, że namawiałem prezydenta, żeby nie rozwiązywał parlamentu na początku tego roku. Może te wybory przyniosłyby jednak jakieś wyjaśnienie - dodał premier nawiązując do kryzysu parlamentarnego z początku roku, kiedy to prezydent zastanawiał się, czy nie rozpisać nowych wyborów. - Już wtedy mówiłem, że to największy błąd w polityce w moim życiu. I chociaż dzisiaj, wiedząc troszkę więcej niż wtedy wiedziałem (...), również uznaję to za błąd, to czy największy w życiu - tego już nie jestem zupełnie pewien - dodał J.Kaczyński.