będzie chciał mieć wpływ na obsadę kilku resortów w rządzie Platformy Obywatelskiej, podał "Wprost". Z ustaleń tygodnika wynika, że chodzi o stanowiska szefów MSWiA, MON, MSZ i koordynatora ds. służb specjalnych. Doniesienia te potwierdził tygodnikowi związany z PiS europoseł Ryszard Czarnecki. - Prezydent ma prawo wpływać na obsadę czterech stanowisk: szefa MSWiA, koordynatora do spraw służb, ministra obrony narodowej i spraw zagranicznych. To kluczowe resorty i bardzo ważne, by zachować ciągłość uprawianej w nich polityki. Myślę, że będzie musiał uzgadniać swoje kandydatury z Lechem Kaczyńskim, twierdzi Czarnecki. Odnosząc się do tych informacji sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna powiedział w poniedziałek rano w radiowych "Sygnałach Dnia", że to Platforma będzie tworzyła nowy rząd. "Czasy Małej Konstytucji minęły" - podkreślił ("Mała Konstytucja" - ustawa z 17 października 1992 r., uchylająca m.in. przepisy Konstytucji dot. ustroju socjalistycznego - red.). Bronisław Komorowski (PO) zwrócił uwagę w radiu RMF FM, że według konstytucji, "odpowiedzialność za rząd ponosi premier", a prezydent "tylko i wyłącznie wskazuje kandydata do budowania większości w Sejmie i potem oczywiście powołuje ministrów na wniosek premiera". Komorowski powiedział, też, że "Donald Tusk jest kandydatem PO na funkcję premiera". Z kolei inny gość poniedziałkowych "Sygnałów Dnia" - wicemarszałek Senatu Krzysztof Putra (PiS) - powiedział, że prezydent Lech Kaczyński powinien mieć wpływ na obsadę "resortów siłowych" i będzie tego wpływu chciał. - To oczywista oczywistość - stwierdził Putra; zastrzegł jednak, że o tej sprawie z prezydentem nie rozmawiał.