"Wykonując taki manewr - lądując bez podwozia - trzeba się liczyć z bardzo poważnymi konsekwencjami. Samolot jest wtedy pozbawiony systemów hamulcowych, a więc jest bardzo trudno wytracić prędkość, energię tego ogromnej masy samolotu. Samolot nie chce wyhamować na podejściu, stawia bardzo duże opory - dla pilota jest to ogromne wyzwanie.(...)". "Widziałem moment, kiedy samolot przyziemiał, zupełnie na kadłubie, bez podwozia - to szczęście, że się nie zapalił. Poza zbiornikami celowymi paliwowymi, tam, gdzie jest kadłub - pod nim, znajduje się ogromny zbiornik paliwa. (...) Gdyby to się zapaliło, ludzie mieliby naprawdę marne szanse. (...)". "Nie wiem, jaka była przyczyna awarii, ale na pewno było to coś bardzo poważnego, bo piloci są doskonale przygotowani na wypadek nienormalnego działania podwozia, myślę o awaryjnym jego wypuszczeniu; jeśli tego nie mogli zrobić, musiało stać się coś wyjątkowo poważnego".