- Ojcem dziecka Anety Krawczyk jest były radny Samoobrony powiatu tomaszowskiego Marek Celner - wyjawił dziennikarzom Jacek Popecki, po złożeniu dzisiaj rano zeznań w łódzkiej prokuraturze rejonowej. Marek Celner powiedział, że jest "w szoku" po wypowiedzi Popeckiego, przypisującej mu ojcostwo najmłodszej córki Anety Krawczyk. Mówił, że jest to zwykłe pomówienie i złoży w tej sprawie pozew do sądu. Zobacz nasz raport specjalny: Seksafera w Samoobronie Celner przyznał, że poznał Krawczyk, kiedy była w czwartym miesiącu ciąży. - Jak taki łobuz mógł tak powiedzieć. Jestem w szoku. Nie wiem, co mam w tej chwili odpowiadać - dodał. Jacek Popecki jest asystentem , radnym sejmiku województwa łódzkiego, poinformował dzisiaj, że pod koniec listopada Aneta Krawczyk przysłała mu sms-a, w którym napisała, że jest zdesperowana, nie wie, co dalej robić. Krawczyk w listopadowej rozmowie z Popeckim, według jego relacji, miała pytać "o stołki w ministerstwie". Popecki twierdzi, że wcześniej nie mówił o tym, kto jest ojcem dziecka Anety Krawczyk, bo przyrzekł jej, że zachowa to nazwisko w tajemnicy. Miała go o to prosić sama zainteresowana. - Kiedy pani Aneta była w ciąży, oświadczyła mi, kto jest ojcem dziecka i prosiła mnie, aby zachować to w tajemnicy i aby o tym nikomu nie mówić - powiedział Popecki. - Dopiero - dodał - gdy Krawczyk oświadczyła, że ojcem jej dziecka jest Stanisław Łyżwiński i kiedy na 100 proc. okazało się, że tak nie jest, postanowił zrezygnować z zachowania tajemnicy. - Pani Krawczyk składa fałszywe zeznania i pomawia polityków z najwyższego szczebla - uważa Popecki. Asystent Łyżwińskiego powiedział, że "ubliża mu" twierdzenie Anety Krawczyk, że gdy była w ciąży, Popecki - z zawodu technik weterynarii - miał jej "aplikować różne środki farmakologiczne", w tym przeznaczoną dla zwierząt, by wywołać skurcze porodowe. Popecki przyznaje się jedynie, że jest ojcem chrzestnym 3,5-letniego dziecka Krawczyk. Prokuratura zleciła Zakładowi Medycyny Sądowej w Łodzi opracowanie opinii, "czy przedwczesny poród dziecka Anety K. był skutkiem działań właśnie oksytocyny, oraz czy ewentualne zastosowanie tego środka mogło mieć wpływ na stan zdrowia dziecka". Według Popeckiego, "pani Krawczyk została wkręcona w jakiś bardzo poważny spisek o skali krajowej, ktoś jej w tej chwili płaci, ktoś jej finansuje to wszystko". Dodał, że Krawczyk przysłała mu sms-a, że "jest zdeterminowana, nie ma środków na życie, a dziś okazuje się, że stać ją na mecenasa". Popecki pokazał dziennikarzom tego sms-a. Asystent Łyżwińskiego wyjaśnił, że jest to sms z 20 listopada 2006 roku o treści: "Drogi kolego, mógłbyś chociaż zadzwonić, podnieść mnie na duchu. Mam nadzieję, że nie zostawicie mnie bez pomocy, jestem zdesperowana, nie wiem co dalej robić, ściskam". Popecki powiedział, że po tym sms-ie zadzwonił do Krawczyk. - Poprosiłem koleżankę, aby chwilę przeczekała, bo może się kiedyś zdarzyć, że będziemy mogli jej pomóc - dodał. Krawczyk miała - według niego - na to odpowiedzieć: "a co, nie macie stołków w ministerstwie?". Popecki, jak powiedział, "zaniemówił, bo nie ma takich możliwości, aby takie aspiracje pani Krawczyk zaspokajać i zaczęło się". Sprawę Anety Krawczyk ujawniła w ubiegły poniedziałek "Gazeta Wyborcza". Była radna i była dyrektorka biura poselskiego Łyżwińskiego twierdzi, że pracę w partii miała dostać w zamian za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i szefowi Samoobrony . Dziś prokuratura przesłuchała kolejnych świadków. Kilku z nich zeznawało w Łodzi, pozostali poza Łodzią. Po południu Aneta Krawczyk miała wygłosić oświadczenie, ale zrezygnowała z tego.