W czwartek dwóch strażaków zginęło podczas akcji gaszenia pożaru magazynu w Białymstoku.Jak relacjonował komendant główny PSP, strażacy prawdopodobnie nie widzieli, że znajdują się na części podwieszanego sufitu, którego w takim budynku magazynowym nie powinno być. "Sufit pod nimi się zawalił. Jeden ze strażaków spadł i zginął. Drugi nie zdołał się wydostać i również zginął" - powiedział Suski. Komendant poinformował, że powołał zespół, który będzie analizował prowadzone działania podczas tej akcji. "Za każdym razem, kiedy ginie strażak bądź jest ktoś z nich ciężko ranny, taki zespół jest powoływany. Zespołem kieruje zastępca komendanta PSP starszy brygadier Tadeusz Jopek. Wszystkie okoliczności tego zdarzenia będą wyjaśnione" - zapewnił. Jak przypomniał, strażacy ślubują chronić życie, zdrowie i mienie. "W ciągu ostatnich 25 lat zginęło w sumie 19 strażaków podczas działań ratowniczych, a 15 zostało ciężko rannych" - dodał. Według niego strażacy, którzy zginęli w Białymstoku przyszli do służby w czerwcu 2014 r. Mieli wszystkie potrzebne przeszkolenia, ukończyli dodatkowe szkolenia. "Wśród kolegów cieszyli się bardzo dobrą opinią i wśród przełożonych również. Byli dobrymi strażakami sprawnymi również fizycznie" - podkreślił. Jak powiedział Suski, jeden z nich osierocił kilkumiesięczne dziecko i zostawił żonę, drugi w ciągu najbliższego miesiąca miał zostać ojcem. Pożar wybuchł w czwartek w późnych godzinach popołudniowych; w akcji uczestniczyło ponad 20 zastępów straży pożarnej. Pożar miał miejsce w budynku na terenie dawnych zakładów mięsnych PMB. Strażacy określili miejsce zdarzenia, jako dwukondygnacyjny budynek, w którym płonęły (powodując bardzo duże zadymienie) składowane tam plastikowe przedmioty.