Trybunał badał rozwiązania wprowadzone w wyniku strajkówpielęgniarek. Przepisy te obligują zakłady opieki zdrowotnej do podwyżki płac pielęgniarek o minimum 203 zł. Część zakładów opieki zdrowotnej wypłaciła pielęgniarkom te pieniądze, część nie, a część spraw trafiła do sądów pracy. Wiele postępowań zawieszono do czasu wydania werdyktu przez Trybunał. Przepisy zaskarżyła do Trybunału Konstytucyjnego Federacja Związków Pracodawców Zakładów Opieki Zdrowotnej. Według Federacji, przepisy wprowadzające podwyżkę naruszają zawarte w konstytucji zasady dialogu społecznego, zaufania obywateli do państwa i prawa, stanowienia jasnego, spójnego i zrozumiałego prawa oraz zasadę legalizmu. Wypłata podwyżek wynikających z tzw. ustawy 203 zł, to wzrost kosztów dla każdego Zakładu Opieki Zdrowotnej o 12 proc. - powiedział PAP szef Stowarzyszenia Menedżerów Ochrony Zdrowia, Marek Wójtowicz. Wójtowicz jest zmartwiony wyrokiem Trybunału, bowiem może to spowodować "przesilenie, którego skutków nie da się przewidzieć". Zaznaczył, że jest oczywiste, iż pracownicy służby zdrowia powinni otrzymać podwyżki. - Pytanie jednak brzmi: kto powinien za to płacić? - powiedział Wójtowicz. - Wypłaciłem podwyżki i cieszę się z tego. Tylko co będzie dalej? Podwyżki kosztowały 2 mln zł w skali roku, a kontrakt zaoferowany przez kasę na przyszły rok jest o 10 mln zł niższy niż obecnie - powiedział PAP dyrektor Szpitala Klinicznego nr 2 w Szczecinie Jerzy Romanowski. Zaznaczył, że jego szpital "wyszedł na równą" w tym roku, ale obecnie zaczynają się kłopoty - tym bardziej, że kasa chorych nie zapłaciła jeszcze kontraktu za listopad i grudzień. - Pozostaje jeszcze pytanie: za co będziemy leczyć? - podkreślił Romanowski. - Nie wiem, co będzie. Na każde 1000 pracowników szpital musi przeznaczyć 4 mln zł. Każdemu zakładowi, który wypłaci podwyżki, koszty rosną o 12 proc. Kontrakty z kasą chorych tego nie pokrywają. Pewnie będzie trzeba się zwracać do organów założycielskich - powiedział Wójtowicz. Dodał, że dużo będzie zależeć od postawy pracowników - czy pójdą na jakąś ugodę z pracodawcą, czy będą się domagali realizacji swojego prawa. Czasami jednak może się ta ostatnia postawa obrócić przeciwko nim. W jednym ze szpitali w Szczebrzeszynie pracownicy zwrócili się do sądu z pozwem przeciwko pracodawcy o niewypłacenie tzw. trzynastych pensji. - Komornik wszedł na konto szpitala i pracownicy dostali trzynastki, ale nie starczyło na pensje - powiedział Wójtowicz. - Ta ustawa nie wskazała, kto finansuje te podwyżki. Przepisy te można różnie interpretować - mówił w imieniu wnioskodawców prof. Michał Kulesza. Zaznaczył, że znaczna część pracowników służby zdrowia nie dostała podwyżek, a część dostała podwyżki ograniczone i z opóźnieniem. Przedstawiciele Sejmu, Prokuratora Generalnego i Ministerstwa Zdrowia wnieśli o uznanie zaskarżonych przepisów za zgodne z konstytucją. Choć przyznawali, że ustawa ma pewne "niedociągnięcia" to - według nich - spowodowane były napiętą sytuacją społeczną i gorącą atmosferą w trakcie jej uchwalania. Przedstawiciel Sejmu pos. Wojciech Szarama poinformował Trybunał, że w 2/3 zakładów opieki zdrowotnej, zatrudniających poniżej 50 osób, zostały wypłacone podwyżki. - To konkretne pieniądze dla konkretnych osób" - stwierdził. Zaznaczył, że w ZOZ zatrudniających powyżej 50 osób od początku 2001 r. do połowy 2002 r. wypłacono ponad 1,6 mld zł przeznaczonych na podwyżki. Trybunał uznał, że zaskarżone przepisy nie łamią konstytucji. - Gdyby ten przepis uznać za niekonstytucyjny, zlikwidowane zostałyby podstawy do wypłacania pracownikom ZOZ podwyżek. Otworzyłoby to też drogę do roszczeń o zwrot wypłaconych już pieniędzy - mówił w uzasadnieniu wyroku prezes Trybunału Marek Safjan. Safjan powiedział dziennikarzom po rozprawie, że orzeczenie to oznacza, że pracodawcy będą musieli wypłacić zaległe podwyżki, zaś sądy nie powinny mieć problemów z interpretacją tych przepisów. Sędziowie Trybunału przyznali, że choć ustawa została wadliwie skonstruowana, to jednak ważniejsze było dobro pracowników ZOZ. - Gdyby Trybunał uznał zaskarżone przepisy za niekonstytucyjne, byłoby to po prostu niesprawiedliwe - powiedział sędzia-sprawozdawca Jerzy Ciemniewski. Sędziowie uznali bowiem, że ważniejsza jest w tym przypadku zasada zaufania obywateli do państwa niż procedura legislacyjna. Jak powiedział również dziennikarzom sędzia Ciemniewski, orzeczenie oznacza, że rząd i Parlament powinny zająć się odpowiednim uregulowaniem przepływu środków finansowych w zakresie opieki medycznej. - Koszt podwyżek nie może być bowiem przerzucony tylko na ZOZ-y - powiedział. Z wyroku Trybunału zadowolona była szefowa Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Bożena Banachowicz. - Moje koleżanki dostaną wreszcie należne im podwyżki, a pracodawcy nie będą ich wstrzymywać - powiedziała dziennikarzom po rozprawie. Według niej podwyżek nie dostało 48 proc. pielęgniarek. Banachowicz dodała również, że wiele postulatów pielęgniarek do tej pory nie zostało zrealizowanych. - A my będziemy domagać się swoich praw - dodała. Wyrok Trybunału jest ostateczny.