"Times" o aresztowaniu w Polsce agenta Mosadu
Zatrzymanie w Polsce domniemanego agenta Mosadu, posługującego się paszportem na nazwisko Uri Brodsky, grozi perturbacjami w stosunkach Izraela z Niemcami i Polską - pisze poniedziałkowy "Times" w korespondencji z Berlina.
Rząd Niemiec domaga się od Polski wydania 43-letniego Brodsky'ego, którego oskarża o fałszowanie dokumentów i działalność wywiadowczą na terenie Niemiec.
Mężczyzna został aresztowany w Polsce w ubiegłym tygodniu na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA). Niemcy są przekonane, że odegrał on rolę w logistycznym planowaniu zamachu na lidera Hamasu Mahmuda al-Mabhuha w Dubaju w połowie lutego.
W zamachu, o który oskarżany jest izraelski wywiad, posłużono się skopiowanymi paszportami, w tym m.in. brytyjskimi, irlandzkimi, australijskimi i niemieckimi. Brodsky miał dopomóc w uzyskaniu przez domniemanych zamachowców niemieckiego paszportu na nazwisko Michael Bodenheimer.
Mężczyzna posługujący się tym paszportem przyleciał do Dubaju w przededniu zamachu i odleciał tuż po jego dokonaniu, zanim dubajska policja znalazła w pokoju hotelowym zwłoki ofiary zamachu.
Władze Izraela sprzeciwiają się wydaniu Brodsky'ego Niemcom mimo, iż Polska ma z Niemcami zarówno dwustronną umowę o ekstradycji, jak również związana jest ustaleniami unijnymi. Według "Timesa" władze Izraela obawiają się, że Niemcy mogą z czasem przekazać podejrzanego do Dubaju i chcą temu zapobiec.
Londyńska gazeta zauważa, że zarówno Polska jak i Niemcy utrzymują bardzo bliskie stosunki handlowe, kulturalne i wojskowe z Izraelem. "Polska wydaje paszporty Izraelczykom o udokumentowanych korzeniach w Polsce, po części po to, by wykazać bezpodstawność izraelskich oskarżeń o historycznie zakorzeniony polski antysemityzm" - zaznaczył "Times".
"Podobną (paszportową - red.) ofertę wobec Żydów mają Niemcy, kraj w którym zaplanowano holokaust. Artykuł 116 konstytucji stwierdza, że byli niemieccy obywatele i ich potomkowie mogą wystąpić o przywrócenie im obywatelstwa" - dodaje dziennik.
Z przepisów tych korzystają chętnie młodzi Izraelczycy występując o drugi paszport polski lub niemiecki ułatwiający im swobodne poruszanie się w ramach UE. Niemiecka procedura wydawania paszportu Żydom ubiegającym się o paszport jest przy tym stosunkowo szybka.
Mężczyzna, który posłużył się tożsamością Michaela Bodenheimera, przybył do Kolonii w czerwcu 2009 roku. Wylegitymował się izraelskim paszportem wystawionym w listopadzie 2008 roku w Tel Awiwie i niemieckim świadectwem ślubu rodziców z lat 30. Nowy paszport uzyskał w ciągu kilku tygodni.
Mężczyzna ów wynajął mieszkanie w Kolonii, ale rzadko go w nim widziano. We wniosku paszportowym podał miejsce urodzenia w miejscowości Liman w północnym Izraelu. Niemcy ustalili jednak, że nikt tam nigdy nie słyszał o rodzinie Bodeheimerów. Ślepym tropem okazał się także izraelski adres podany przez mężczyznę ubiegającego się o paszport na nazwisko Bodenheimera.
Władze niemieckie przekonane są, że sprawa ta dowodzi co najmniej tego, iż mężczyzna ubiegał się o niemiecki paszport podając fałszywe informacje. "Będą jednak musiały przekonać polski sąd, iż mężczyzna zatrzymany w Polsce z paszportem na nazwisko Uri Brodsky jest tą samą osobą, która wystąpiła o paszport na nazwisko Bodenheimera" - wyjaśnia "Times".
"Niemiecka opinia publiczna jest mocno zirytowana tym, że przepis prawny mający na celu dopomożenie ofiarom holokaustu i ich potomkom jest najwyraźniej nadużywany przez izraelskie służby wywiadowcze" - twierdzi gazeta.
INTERIA.PL/PAP