, dyrektor warszawskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej prof. , i obecny prezes Fundacji Centrum Solidarności, działacz "S" . Według , pozostawiona zawartość archiwów po służbach specjalnych PRL, nie jest przypadkowa. B. prezydent uważa, że należałoby zbadać, według jakiego klucza część akt została zniszczona i kto za tym stał. - Tam nie było żadnego przypadku. To, co nam zostawiono, to jest ostatnia, najgorsza prowokacja PRL. Ci ludzie nas wpuścili w kanał. Oni chcą, byśmy się pozabijali (...) aby nikt nie mógł się do nich dobrać, do ciepłych emerytur, do prawdy - ocenił. Jak powiedział dziennikarzom b. prezydent "dzisiejsza władza wykorzystuje tę sytuację", a IPN zapomina, że to bezpieka przygotowała im materiały, którymi się zajmują. - Ci ludzie, z Kaczyńskimi na czele (...) udają bohaterów, a bohaterami nie byli, dlatego chcieliby wyjść na bohaterów tym sposobem - poniżając bohaterów stają wyżej - argumentował Wałęsa. B. prezydent zaapelował, aby ludzie mądrzy ostrożnie odpowiedzieli na pytanie, co z tajnych materiałów zostało w archiwach IPN i dlaczego właśnie te fragmenty akt. - Dopóki nie rozszyfruje się tego i nie określi wartości materiałów, nie powinno się na ich podstawie nikogo rozliczać - mówił. - Będę zachęcał do spokojnego zadania pytań, które powinny paść, abyśmy dobrze ten okres "przepracowali", aby prawda zwyciężyła, kłamstwo zostało odrzucone, żeby na poważnie zająć się tym, bo widzimy jak politycy z pierwszych stron tendencyjnie to układają - oświadczył Wałęsa. Pytany, jak się czuje 25 lat po stanie wojennym podkreślił, że "jest najszczęśliwszym człowiekiem w galaktyce", bo nie wierzył, że doczeka wolnej i demokratycznej Polski. Zaznaczył jednak, że nie jest zadowolony z wielu wyborów, jakich dokonano w ostatnim 16- leciu. O trudnych momentach historii PRL mówił też prof. Bartoszewski. - Ludzie są różni. Wśród dwunastu apostołów był jeden zdrajca - to jest 8 proc., a Bóg tak dopuścił (...) czyli widocznie był taki zamiar, żeby ostrzec, że nie ma wspólnot idealnych i nie ma działań bez błędu; ale ważne jest to, jaki jest kierunek działania, co ono daje w efekcie, a nie tylko błędy popełnione po drodze - mówił. Według profesora, trzeba ustalić wszelkie prawdziwe okoliczności wprowadzenia stanu wojennego i "późniejszej deprawacji, fałszerstw, matactw, kombinacji, łamania ludzi". Jak zaznaczył, trzeba mówić m.in. o "dziwnym braku odwagi cywilnej u ludzi mundurowych, którzy zawsze są chorzy, kiedy mają się stawić w sądzie, a są zdrowi, kiedy mają wyjechać za granicę". - Jeżeli mnie ktokolwiek pyta, czy ja mogę wybaczyć to czy owo, to ja mówię - za siebie mogę wybaczać, jak ktoś poczuwa się do winy i prosi o wybaczenie. Nie będę biegał po ulicy i krzyczał, że wybaczam - powiedział. Prof. Bartoszewski podkreślił też, że Polacy muszą za granicą przypominać, że bez Gdańska i "Solidarności" nie byłoby zmian w całej Europie. "To mamy przypominać przez naszą dyplomację, tą drogą kształtować poglądy, a nie przez skandale, historie, które są na porządku dziennym w mafiach, gangach, ale nie w normalnym demokratycznym kraju" - zaznaczył. Prof. Eisler podkreślił z kolei, że uczestnicy konferencji będą się starali odpowiedzieć m.in. na pytanie: "Czy to jest zdrowe, że po 25 latach część ze stoczniowców, górników, hutników, którzy walczyli za wolną Polskę są dzisiaj bezrobotni, albo na dziadowskich emeryturach, albo są na kompletnym 'oucie', a wielu organizatorów (stanu wojennego) jest dyrektorami banków, prezesami spółdzielni, towarzystw, zasiada w radach nadzorczych w garniturach od Armaniego. Czyśmy gdzieś wspólnie czegoś nie zgubili". - Tu nie ma prostych odpowiedzi, ale jeśli ktoś oczekuje, że będzie to polityczny wiec, to niech nie przychodzi - zaznaczył. Bogdan Lis podkreślił, że o 25. rocznicy stanu wojennego pamiętają również "nasi przyjaciele na całym świecie". Poinformował, że podczas konferencji 13 grudnia ambasador USA w Polsce przekaże polskiej stronie deklarację Senatu amerykańskiego o ustanowieniu w Stanach Zjednoczonych 13 grudnia dniem pamięci. - Wiąże się to oczywiście z 25. rocznicą wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. To będzie element, który ma przypomnieć nam, że także wtedy, po 13 grudnia, społeczeństwa zachodnie stanęły murem za "Solidarnością", za polskim narodem, który walczył z komunizmem - wyjaśnił Lis.