Sprawa agenturalnej przeszłości byłego przywódcy Solidarności i prezydenta Polski jest przedmiotem debaty publicznej od kilku dekad. Lech Wałęsa zdecydowanie zaprzeczał, żeby kiedykolwiek współpracował z tajnymi służbami PRL; zaprzecza także w ostatnich latach - mimo że w lutym 2016 r. w domu gen. Czesława Kiszczaka odnaleziono dokumenty o tym świadczące. W ocenie IPN, który powołuje się m.in. na badania biegłych z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, z odnalezionych teczek tajnego współpracownika ps. Bolek wynika jednoznacznie, że Wałęsa w pierwszej połowie lat 70. donosił na SB i otrzymywał za to pieniądze. Wciąż otwarta jest sprawa ewentualnej autolustracji Wałęsy, która mogłaby oczyścić go z zarzutów dotyczących współpracy z SB, jednak były prezydent, mimo swoich wcześniejszych zapowiedzi, nie podał informacji, że złożył wniosek do sądu w tej sprawie. W ostatnich dniach Lech Wałęsa rozesłał do różnych instytucji plik dokumentów, mających jego zdaniem podważać wiarygodność teczek TW "Bolka", które znajdowały się w domu gen. Kiszczaka, a które zostały przejęte przez IPN w lutym 2016 r. od wdowy, niedługo po śmierci generała (zmarł w listopadzie 2015 r.) W liście przewodnim do materiałów Lech Wałęsa powtarza głoszoną przez siebie tezę, że dokumenty miały zostać sfałszowane. Wałęsa o kluczowym dowodzie W rozmowie z PAP były prezydent wyjaśnia, że kluczowym dowodem na to są nazwiska na kartach kontrolnych teczek z domu Kiszczaka. Brak jest tam nazwisk wielu funkcjonariuszy SB, którzy musieli mieć do nich dostęp - przekonuje. W myśl służbowej pragmatyki każdy przeglądający teczkę musiał bowiem wpisać się na kartę kontrolną i podać datę. "Na jednej karcie mogłaby to być pomyłka, ale na kilku?" - zwraca uwagę Wałęsa. Podkreśla, że ma świadków, którzy jeszcze dziś są w stanie zeznać, że przeglądali teczki, wpisywali się do kart, a ich wpisów tam nie ma. "Chce pan więcej dowodów?" - dodaje Wałęsa w rozmowie z dziennikarzem PAP. Zaznacza też, że materiały przesłał m.in. do prezydenta, premiera i "oni powinni wiedzieć, co z tym zrobić". "Udowodniłem, że to jest robione" Pytany, kiedy i jak jego zdaniem teczka TW "Bolka" mogła zostać sfałszowana, były prezydent przekonuje, że już po grudniu 1970 r., gdy był "przywódcą strajku", SB zaczęła gromadzić dokumenty na jego temat. Początkowo jednak "Bolek" to był kryptonim sprawy operacyjnego rozpracowania, a nie pseudonim agenta. "Gdy mnie trzymali dwa miesiące po 13 grudnia 1981 roku bez decyzji o internowaniu i nie złamałem się, mogli przerobić te dokumenty na teczkę agenta 'Bolka" - spekuluje były prezydent. Dodaje, że wtedy podrzucili to Annie Walentynowicz. "Jak ostatecznie udowodnię fałszerstwo teczek Kiszczaka, wezmę się za wyjaśnianie, jak to się stało" - dodaje. Wałęsa zaznacza jednak, że dostarczone przez niego dokumenty powinny dowodzić, że teczki Kiszczaka to fałszerstwo. "Udowodniłem, że to jest robione" - podkreśla. IPN: Współpraca Wałęsy z SB jest bezsporna W ocenie Instytutu Pamięci Narodowej, kwestia współpracy Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa w pierwszej połowie lat 70. jest bezsporna. W niedawnym oficjalnym komunikacie w tej sprawie IPN stwierdził, że współpracę Wałęsy z SB potwierdzają nie tylko odnalezione po śmierci Czesława Kiszczaka oryginalne akta (teczka personalna i teczka pracy tajnego współpracownika pseudonim "Bolek"), ale również zachowana ewidencja SB. Informacje o niej - jak podał Instytut - można również odnaleźć w wielu innych dokumentach, nie tylko zresztą polskiej bezpieki, ale też np. czechosłowackiej.