Pewna kobieta przekonała się, że góry to nie są żarty. W niedzielę rano wybrała się na Kasprowy Wierch. Okazało się, że zdobycie szczytu przerosło jej możliwości. Gdyby nie strój, prawdopodobnie dziś chwaliłaby się dużym osiągnięciem, a tak może mówić o wielkim szczęściu. Kobietę tuż po godz. 12 znaleźli uczestnicy obozu organizowanego przez Portal Tatrzański, którzy schodzili z Kasprowego Wierchu w kierunku Myślenickich Turni. Usłyszeli wołanie o pomoc, podeszli bliżej i zobaczyli siedzącą na śniegu młodą panią z dwoma mężczyznami. Kobieta była wychłodzona, miała drgawki. Mężczyźni starali się ją ochronić przed mroźnym wiatrem.Przybyłych turystów przede wszystkim zaskoczył strój kobiety: była ubrana w dżinsy, cienkie rękawiczki i miejskie buty. Tymczasem termometr na szczycie wskazywał wówczas - 21 st. C! Świadkowie zdarzenia wraz z prowadzącym grupę przewodnikiem tatrzańskim zabezpieczyli poszkodowaną - przekazali jej ogrzewacze, okryli kocem ratunkowym oraz osłaniali przed mroźnym wiatrem własnymi ciałami. Grupa wezwała także ratowników TOPR, którzy przejęli poszkodowaną i udzielili jej pomocy.Jak donosi Portal Tatrzański, na pytanie ratownika TOPR jeden z towarzyszy poszkodowanej odpowiedział, że na dole było ciepło. Wobec tego grupka prawdopodobnie myślała, że zdobycie szczytu przyjdzie łatwo - nawet w dżinsach i obuwiu miejskim. Jak się okazuje, łatwo się przeliczyć. A w górach - tym bardziej.