Jak informuje Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe, do zdarzenia doszło 3 grudnia. Po godz. 13 turysta zgłosił wypadek żony.Podczas zejścia z Rysów jego żona miała się zsuwać i zniknęła mężczyźnie z pola widzenia. Turysta schodząc w stronę Czarnego Stawu znalazł czekan i rękawiczkę żony. Zszedł prawie nad Czarny Staw, ale wciąż nie widział małżonki. Zdesperowany zadzwonił po pomoc."Ponieważ zachodziło podejrzenie upadku po stromym zaśnieżonym zboczu z Centrali w rejon wypadku udaje się pięcioosobowa grupa ratowników. Poproszono również ATE Poprad o użycie śmigłowca" - czytamy w komunikacie TOPR.Tymczasem w trakcie akcji do TOPR dodzwoniła się... poszukiwana turystka. Okazało się, że nic jej nie jest i znajduje się obecnie w schronisku nad Morskim Okiem. Jak powiedziała ratownikom, właśnie tam postanowiła zaczekać na męża.