Łukasz N., menedżer restauracji, to pierwszy podejrzany w aferze taśmowej. Warszawska prokuratura dwa dni temu postawiła mu zarzuty dotyczące nielegalnych podsłuchów. Według "Rzeczpospolitej", podczas przesłuchania menedżer miał obciążyć Piotra Nisztora, jednego z dziennikarzy, którzy opublikowali taśmy. Z zeznań Łukasza N. wynika, że to właśnie dziennikarz dostarczył mu sprzęt do nagrywania rozmów. Piotr Nisztor, w rozmowie z "Rzeczpospolitą", twierdzi, że nie zna Łukasza N., a jego zarzuty są groteskowe. - Gdyby była to prawda, kompromitowałaby ona prokuraturę i ABW, prowadzące śledztwo - mówi dziennikarz "Wprost". Łukasz N. usłyszał dwa zarzuty z art. 267 kodeksu karnego, dotyczące nagrywania i ujawniania nagrań. Taśmy "Wprost" "Wprost" upublicznił nagrania, na którym słychać, jak szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz rozmawia z prezesem Narodowego Banku Polskiego Markiem Belką i byłym ministrem Sławomirem Cytryckim o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Tygodnik twierdzi, że do rozmowy doszło w lipcu 2013 r. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja 2014 r. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. W innej nagranej rozmowie b. wiceminister finansów Andrzej Parafianowicz miał mówić Sławomirowi Nowakowi, że użył swych wpływów do zablokowania kontroli skarbowej u żony Nowaka. W sprawie treści tej rozmowy Prokuratura Okręgowa Warszawa - Praga wszczęła w poniedziałek śledztwo. W środę praska prokuratura postawiła dwa zarzuty w sprawie nielegalnych nagrań polityków i szefa NBP Łukaszowi N., który miał pracować w stołecznej restauracji, gdzie ich dokonano. Wcześniej zatrzymała go w Warszawie ABW, pozostaje do dyspozycji prokuratury. Za nielegalny podsłuch grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo kara pozbawienia wolności do lat 2.