W poniedziałek prokurator generalny Andrzej Seremet mówił, że warunkiem wszczęcia postępowania o nielegalne podsłuchy w związku z informacjami ujawnionymi przez tygodnik "Wprost" byłoby możliwe, gdyby prokuratura miała wniosek od kogoś z podsłuchanych.Kodeks karny stanowi, że grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2 podlega ten, kto w celu uzyskania informacji, do której nie jest uprawniony, zakłada lub posługuje się urządzeniem podsłuchowym, wizualnym albo innym urządzeniem specjalnym. Tej samej karze podlega, kto informację tak uzyskaną "ujawnia innej osobie". Ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego. Krótko po godz. 15 rzecznik PG Mateusz Martyniuk powiedział, że prokuratura otrzymała wniosek od Sienkiewicza o ściganie nielegalnego podsłuchu. - Jeszcze dziś Prokuratura Generalna przekaże ten wniosek Prokuraturze Apelacyjnej w Warszawie - dodał Martyniuk. Wniosek ma trafić do Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, która wszczęła już śledztwo ws. jednej z nagranych rozmów - między b. ministrem transportu Sławomirem Nowakiem a b. wiceministrem finansów Andrzejem Parafianowiczem. W ujawnionym przez "Wprost" nagraniu Sienkiewicz rozmawia w warszawskiej restauracji z prezesem NBP Markiem Belką o hipotetycznym wsparciu przez NBP budżetu państwa kilka miesięcy przed wyborami, które może wygrać PiS; Belka w zamian za wsparcie stawia warunek dymisji ówczesnego ministra finansów Jacka Rostowskiego oraz nowelizacji ustawy o banku centralnym. Rozmowa miała miejsce w lipcu 2013 r. W listopadzie Rostowski został zdymisjonowany; pod koniec maja br. do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. W innej nagranej rozmowie Parafianowicz miał mówić Nowakowi, że zablokował kontrolę skarbową u jego żony. Tygodnik twierdzi, że jest więcej takich rozmów.