Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z austriackim przedsiębiorcą Geraldem Birgfellnerem, która dotyczyła planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. W lutym "GW" napisała, że Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż prezes PiS Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. "Jestem zdumiony zamieszaniem i skalą zmanipulowanych informacji wokół mojej osoby. Wiele z nich zawiera nieuprawnione sugestie i niedopowiedzenia, przedstawiające mnie w jak najgorszym świetle" - podkreślił ksiądz Sawicz w oświadczeniu datowanym na 26 lutego. Przyznał też, że od kilku tygodni czuje się "obiektem brutalnych ataków medialnych i nagabywania". Duchowny zaapelował, by traktować go jak osobę prywatną. "Chciałbym, aby moje dane osobowe w rozumieniu obowiązujących od maja 2018 roku przepisów były możliwie najbardziej chronione i respektowane. Proszę, aby uszanować obowiązujące przepisy i nie publikować żadnych informacji o moich prywatnych działaniach, pracy, aktywności i majątku bez mojej zgody" - napisał. "Wchodząc w skład rady fundacji, uważałem, że nie będzie to działalność publiczna i nadal tak uważam" - oświadczył ksiądz Sawicz. Jak wskazał, od lipca 2016 roku nie prowadzi działalności publicznej i zasługuje na ochronę prywatności swojej i najbliższych. Według księdza jego prywatność w ostatnim czasie była "naruszana przez dziennikarzy i ich publikacje". Ksiądz zapowiedział, że nie będzie rozmawiać z mediami i poprosił, by wszelkie kontakty z nim odbywały się za pośrednictwem mecenasa Janusza Masiaka. Wyraził też gotowość, by oddać się do dyspozycji odpowiednich organów państwowych, jeśli zajdzie taka konieczność. Co zeznał Austriak "GW" w artykule przytoczyła zeznania Birgfellnera z poniedziałku 11 lutego, podkreślając, że zostały one złożone pod groźbą odpowiedzialności karnej za fałszywe zeznania. Według "GW" Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński powiedział mu, że zanim - zasiadający w radzie fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego (która jest właścicielem spółki Srebrna) ksiądz Rafał Sawicz - podpisze potrzebne uchwały, "to trzeba mu zapłacić". "GW" napisała, że uchwały fundacji i nadzwyczajnego zgromadzenia wspólników spółki Srebrna w sprawie rozpoczęcia "inwestycji deweloperskiej" zapadły 2 lutego 2018 r. "Pieniądze dla księdza miały zostać przekazane pięć dni później. Jak ustaliliśmy, Birgfellner zeznał, że dopiero tego dnia cała rada fundacji podpisała odpowiednie dokumenty" - podała. Według przytoczonych przez "GW" zeznań, austriacki biznesmen zapytał Kaczyńskiego, ile trzeba zapłacić księdzu, a prezes PiS "odpowiedział, że prawdopodobnie 100 tys.". "Powiedziałem, że nie mam takich pieniędzy i muszę je wyłożyć z własnej kieszeni, i mogę zebrać 50 tys. a resztę zapłacimy mu, jak dostaniemy kredyt (z Banku Pekao SA na przygotowanie inwestycji) a ja otrzymam swoje honorarium" - zeznał Birgfellner, którego słowa przytoczyła "GW".