Z taśm wynika, że według Michnika osoba, które mogła być związana "pośrednio lub bezpośrednio" ze służbami specjalnymi przekazywała "GW" informacje o interesach biznesmena. - To prawdopodobieństwo graniczące z pewnością - miał powiedzieć Michnik. W programie ujawniono kilka fragmentów rozmowy między dziennikarzem i biznesmenem. Dyskusja dotyczyła m.in. dziennikarzy, którzy pisali o interesach Gudzowatego i otrzymywali informacje z takich "przecieków". Według Piotra Pacewicza z "Gazety Wyborczej", taśmy Gudzowatego to element pewnej gry: "To jest jakaś próba gry nazwiskiem Adama Michnika, gry reputacją 'Gazety Wyborczej', co nawiasem mówić nie jest takie zdumiewające. Takie teraz są czasy, że elity są źle widziane, że niezależne media są źle widziane. Generalnie ci, co nie są za, są przeciw i należy ich niszczyć." - Aleksander Gudzowaty od lat głosi tezę, że "Gazeta Wyborcza" inspirowana przez służby specjalne krytykuje jego interesy - mówił kilka dni temu Pacewicz. Według niego Gudzowaty to człowiek ogarnięty obsesją: "Być może jakieś elementy tej obsesji są prawdziwe. Ja tego nie mogę przesądzić. Ja nie wiem czy mu ktoś groził." Według Aleksandra Gudzowatego, służby specjalne inspirowały groźby zabójstwa wobec niego i jego syna oraz artykuły prasowe na jego temat. Miały one zaszkodzić należącej do niego spółce Bartimpex. Prokuratura Apelacyjna w Warszawie prowadzi śledztwo w tej sprawie. Sprawdzane jest, między innymi, czy służby specjalne prowadziły nielegalne działania wobec biznesmena.