"Taśmy" Giertycha okazały się nagraniem z YouTube. Poseł pozwie Republikę
Jeden z fragmentów "taśm" opublikowanych w telewizji Republika zaczerpnięto z nagrania na kanale na YouTube, które sam poseł KO opublikował w kwietniu tego roku. Giertych zapowiedział, że w związku z wykorzystaniem jego materiałów "będzie zmuszony pozwać TV Republikę".

W skrócie
- Część nagrań prezentowanych jako tajne taśmy Giertycha przez TV Republika pochodzi z publicznie dostępnych materiałów opublikowanych przez samego posła.
- Roman Giertych zapowiedział pozew przeciwko TV Republika za nieuprawnione wykorzystanie materiałów chronionych prawem autorskim.
- Niektóre z prezentowanych przez TV Republika nagrań zostały sztucznie urozmaicone, by wyglądały na pozyskane z ukrycia.
- Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Interii
Przypomnijmy, że telewizja Republika w sobotę opublikowała fragmenty rozmów, jakie mieli przeprowadzić Roman Giertych wraz z Donaldem Tuskiem. Stacja zaznacza, że wycinki pochodzą z 2019 roku - w tym czasie obecny premier był przewodniczącym Rady Europejskiej.
Giertych ocenił, że rozmowy mogły zostać nagrane przez system szpiegowski Pegasus, ponieważ były prowadzone przez komunikatory internetowe.
Tymczasem w poniedziałek TV Republika wypuściła kolejne taśmy. W sieci zaczęły pojawiać się jednak pewne wątpliwości co do autentyczności nagrania.
"Taśmy Giertycha" jednak nie były nagrane z ukrycia? Poseł KO sam opublikował materiał
W opublikowanym fragmencie słychać, jak Roman Giertych mówi: - Teraz nie mogliśmy nic zrobić z oczywistych względów. Żadna zmiana nie przeszłaby przez biurko pana prezydenta, w związku z czym to było niemożliwe, żeby zrealizować to przez półtora roku. My musimy po prostu tych prokuratorów, którzy się zhańbili współpracą w nielegalnych działaniach poprzedniej władzy, usunąć, najlepiej z zawodu.
Okazuje się, że nagranie to nie jest żadną tajną "taśmą", która wyciekła do opinii publicznej, a jedynie fragmentem filmu, który 8 kwietnia tego roku Giertych opublikował na swoim kanale na YouTube. Przytoczone powyżej słowa, które padają na nagraniu, poseł KO wypowiada od 21 minuty i 45 sekund materiału. Było to podczas spotkania z internautami.
Sam Roman Giertych, odnosząc się do kwestii "taśm", udostępnił wspomniane nagranie na platformie X. Jednak w oryginalnym filmie nie słychać szumów, które pojawiają się na materiale opublikowanym przez TV Republika, co oznacza, że efekt ten najprawdopodobniej został nałożony, przez co sprawia wrażenie, jakby rozmowa była nagrana z ukrycia.
Roman Giertych reaguje na "taśmy". "Będę zmuszony pozwać TV Republikę"
W mediach społecznościowych pojawiły się także posty, w których wypowiedź Giertycha z jego filmu odtwarzana jest w tym samym czasie, co słowa z "taśm". Nagrania są identyczne, różnicą jest wyłącznie szum na jednym z nich.
"Będę zmuszony pozwać TV Republikę, która użyła mojego publicznie dostępnego programu na YouTube przedstawiając go jako tajną taśmę zdobytą przez informatora" - zapowiedział Giertych. Jak dodał, jego programy na YouTube "są objęte prawami autorskimi i wykorzystywanie ich w programie TV Republika to zwykła kradzież".
Z kolei jedna z poprzednich taśm to - jak stwierdził Giertych - nagranie z komisji sejmowej.
"Ta nowa taśma z moim wystąpieniem, o ile dobrze kojarzę, pochodzi ze spotkania Zespołu ds. Rozliczeń, który odbywał się w sali sejmowej. To nagranie nie pochodzi więc z podsłuchu, ale z nagrywarek sejmowych. Miło, że TV Republika postanowiła przybliżyć swym odbiorcom prace naszego zespołu. Spotkanie było zamknięte dla mediów, ale żadnych tam tajności nie było" - napisał w jednym z postów poseł KO.