W minioną środę Tarczyński zażądał od Kierwińskiego odpowiedzi na pytanie, "czy jego zainteresowanie przetargiem na śmigłowce wynika z faktu, że pracował dla firmy Airbus i czy utrzymuje kontakty z pracownikami tej spółki". "Chciałbym publicznie zadać pytanie posłowi Kierwińskiemu, czy z jego doświadczenia zawodowego, faktu, że pracował dla spółki EADS, obecnego Airbusa, wynika zainteresowanie przetargiem w MON" - mówił wtedy poseł PiS. Jak dodał, Kierwiński w latach 2001-2007 był kierownikiem działu zakupów w tej spółce. Kierwiński - jeden z posłów PO, którzy m.in. zapoznawali się w MON z dokumentami ws przetargu i informowali o złożeniu przez PO zawiadomienia do prokuratury w związku z tym przetargiem - tego samego dnia powiedział PAP, że 10 lat temu pracował dla jednej z małych spółek wchodzących w skład konsorcjum, które wówczas nie nazywało się nawet Airbus. Jak podkreślił, pytania PiS, to "typowo bolszewicka" metoda insynuacji, którą stosuje PiS. Przetarg na wielozadaniowe śmigłowce dla wojska rozpisano wiosną 2012 r. W kwietniu 2015 r. MON wskazało na śmigłowiec Caracal, wartość kontraktu miała wynieść łącznie z podatkami 13,4 mld zł. Protestowały wtedy PiS i związki zawodowe, działające w zakładach w Mielcu i Świdniku, które również startowały w przetargu. We wrześniu 2015 r. rozpoczęły się negocjacje umowy offsetowej. Na początku października 2016 r. Ministerstwo Rozwoju uznało ofertę offsetową za niezadowalającą, a dalsze rozmowy za bezprzedmiotowe. Obecnie w MON trwa nowe postępowanie, które ma wskazać śmigłowce dla wojsk specjalnych i do zadań morskich. W kwietniu ówczesny szef podkomisji ds ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej Wacław Berczyński w wywiadzie dla "Dziennika Gazety Prawnej" powiedział, że to on "wykończył" Caracale. Przedstawiciele rządu i politycy PiS zapewniali, że Berczyński nie miał nic wspólnego z negocjacjami offsetowymi, które rozpoczęły się we wrześniu 2015 r. i zakończyły bez podpisania umowy w październiku 2016 r. 20 kwietnia szef MON Antoni Macierewicz przyjął rezygnacje Berczyńskiego z kierowania podkomisją ds zbadania katastrofy smoleńskiej. Berczyński w czwartkowym "Super Expressie" przyznał, że w sprawie przetargu na Caracale miał "do wglądu dokumenty, w których były zapytania ofertowe", jednak "wszystkie one miały najniższą klauzulę tajności" i "nie wymagały przechowywanie w sejfie". PO złożyła zawiadomienie do prokuratury ws. przetargu na śmigłowce dla wojska. W zawiadomieniu PO chodzi o możliwe przekroczenie uprawnień przez szefa MON i ujawnienia informacji niejawnych osobom nieuprawnionym, za które PO uważa Berczyńskiego, jego zastępcę w podkomisji ds zbadania katastrofy smoleńskiej dr Kazimierza Nowaczyka i byłego szefa gabinetu politycznego i rzecznika MON Bartłomieja Misiewicza. Jak podkreślali posłowie PO, były to osoby, które nie zostały zweryfikowane przez polskie służby specjalne i nie miały certyfikatów bezpieczeństwa. Resort obrony oświadczył, że nie jest prawdą, że szef MON bezprawnie udostępnił klauzulowane dokumenty. Jak mówił wiceminister Michał Dworczyk, Berczyński, Nowaczyk i Misiewicz mieli upoważnienie szefa MON do wglądu w "archiwalną dokumentacją" techniczną dotyczącą zakończonego we wrześniu 2015 r. postępowania na śmigłowce oraz nie mieli wglądu do dokumentów negocjacji offsetowych, prowadzonych przez Ministerstwo Rozwoju. Dworczyk pokazał dziennikarzom kopie poświadczenia bezpieczeństwa wydane Berczyńskiemu przez szefa SKW w marcu 2017 r. oraz tymczasowego upoważnienia wystawionego przez ministra obrony w styczniu 2016 r. Podkreślił, że posłowie PO widzieli te dokumenty i że podobnych upoważnień udzielali także ministrowie w czasach rządu PO-PSL. W ubiegłym tygodniu szef MON zawiadomił prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO. Według ministra, posłowie powiadomili prokuraturę o przestępstwie wiedząc, że go nie było Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie wykluczył, że prokuratura przesłucha Berczyńskiego w związku z przetargiem na śmigłowce. Zastrzegł jednocześnie, że nie dyktuje, kiedy kogo przesłuchać; taką decyzję podejmują prokuratorzy. Śledztwo dotyczące organizacji postępowania na śmigłowce, a następnie odstąpienie od kontraktu prowadzi od listopada 2016 r. Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Kierwiński: Niegodne zachowanie Tarczyńskiego Dobrze, że poseł PiS Dominik Tarczyński chce zawiadomić prokuraturę w mojej sprawie, ponieważ okaże się szybko, jak bardzo te insynuacje są nieprzyzwoite i jak bardzo pan Tarczyński wykorzystuje takie niegodne zachowanie, aby realizować swoją politykę - mówił w czwartek poseł PO Marcin Kierwiński. Kierwiński podkreślał, że nie przeglądał dokumentacji przetargowej na caracale, nie pracował w MON-ie oraz nie miał żadnych związków ze swoim poprzednim pracodawcą. W ocenie posła PO, to dobrze, że Tarczyński chce zawiadomić prokuraturę w jego sprawie, ponieważ - jak mówił Kierwiński - "okaże się szybko, jak bardzo te insynuacje są nieprzyzwoite i jak bardzo pan Tarczyński wykorzystuje takie niegodne zachowanie, aby realizować swoją politykę". "Bardzo dobrze panie pośle, czekam z utęsknieniem na to, aby pan to zrobił" - powiedział Kierwiński zwracając się do Tarczyńskiego. "Równie dobrze, ja mogę zapytać pana Tarczyńskiego, czy jego wizyty na wyspie Goa też mają coś wspólnego z tą sprawą. Naprawdę nie idźmy w kierunku śmieszności" - dodał poseł PO. Kierwiński dopytywany, czy miał dostęp do dokumentacji przetargowej oświadczył, że nie miał "żadnego dostępu do tej dokumentacji". "Tym różnimy się od pana Berczyńskiego, który 'wykańczał caracale', przyznał się do czynu, który jest nie do końca zgodny z polskim prawem" - podsumował.