"Mimo sprzeciwu Moskwy i trudności technicznych, (Barack) Obama jest przekonany, że lepiej mieć jakąś ochronę przed możliwym atakiem ze strony Iranu, niż nie mieć żadnej" - napisał ekspert w analizie (briefing note) rozesłanej w przededniu wizyty amerykańskiego prezydenta w Rosji. Valasek zauważa, iż propozycja budżetu obronnego USA na 2010 roku przewiduje 500 mln USD na nowe instalacje antyrakietowe w Europie, a test nuklearny Korei Płn. z maja oznacza, że system obrony antyrakietowej zyskuje na znaczeniu. "Obama będzie bardziej otwarty na zmiany projektu instalacji tarczy w Europie w reakcji na obawy Moskwy (...), ale Kreml obstaje przy stanowisku, że system wymierzony jest w Rosję, a nie w Iran, co czyni ewentualną współpracę rosyjsko-amerykańską w tej dziedzinie wątpliwą" - dodaje. Rządy europejskie, które wątpią w sens tarczy lub uważają, że nie jest ona warta politycznej ceny w postaci antagonizowania Moskwy, mogą zmienić zdanie, jeśli Iran osiągnie dalszy postęp w wyposażeniu się w broń nuklearną, choć na razie nie mają nic przeciwko temu, by zaczekać do czasu aż amerykańscy naukowcy usprawnią technologię. Valasek zauważa też, że stanowisko rządu Polski i Czech w sprawie tarczy zmienia się. Polacy według niego są pogodzeni z tym, iż elementy tarczy nie będą w Polsce rozmieszczone i negocjują już tylko dostawę systemów antyrakietowych Patriot, zaś nowy rząd Czech w odróżnieniu od poprzedniego nie jest entuzjastą projektu. Amerykanie mają dwie antyrakietowe instalacje w Kalifornii i na Alasce, ale proponowana trzecia w Europie z punktu widzenia technicznego jest większym wyzwaniem. "Przewiduje użycie nowego pocisku, który dopiero musi zostać opracowany lub przetestowany, i nie ma pewności, czy podatnik będzie chciał za niego płacić w środku recesji" - podkreśla ekspert z Centre for European Reform. "Mamy dwie instalacje, które nie funkcjonują. Czy potrzebujemy trzeciej" - cytuje Valasek amerykańskiego eksperta ds. polityki europejskiej.