Jak wynika z informacji "Faktu", Mariusz T. wszystkich zbrodni dokonał u siebie w domu. "Jedynie w mieszkaniu czułem się jakby bezpieczniej" - zeznał podczas przesłuchań. "Mogłem chłopcom pokazywać prospekty, mogli się zajmować grami telewizyjnymi, strzelaniem. Natomiast gdybym z danym chłopcem szedł np. do lasu, to temat rozmów by się wyczerpał, a ja jeszcze nie byłbym w takim stanie, aby przystąpić do zabijania" - tłumaczył Mariusz T. "Jakoś nie widziałem siebie, jako człowieka mordującego kogoś w lesie, na łące, na ulicy" - dodał. Mariusz T., pedofil skazany w 1989 r. za zabójstwo czterech chłopców na karę śmierci, zamienioną potem na 25 lat więzienia, opuścił więzienie 11 lutego po zakończeniu kary. Sąd Okręgowy uznał go jednak za osobę stwarzająca zagrożenie i nakazał jego izolację w ośrodku w Gostyninie. Do czasu uprawomocnienia się orzeczenia o umieszczeniu w Gostyninie, Mariusz T. nie może - decyzją sądu - w nocy, między godz. 22 a 7, opuszczać miejsca zamieszkania. Musi także zgłaszać policji, godzinę wcześniej, zamiar opuszczenia swojego miejsca pobytu; ma także podawać miejsce, gdzie się udaje. Ponadto nie może opuszczać kraju, a policja może stosować wobec niego czynności rozpoznawczo-operacyjne.