- Lek jest stosowany u pacjentów z zaawansowaną, przerzutową postacią nowotworu prostaty, którzy z uwagi na stopień zaawansowania choroby, nie kwalifikują się do zabiegu chirurgicznego. Jeżeli nie otrzymają tego leku, są skazani na śmierć - mówi prezes fundacji Wygrajmy Zdrowie Szymon Chrostowski. Innowacyjna terapia z użyciem tzw. antagonisty GnRH Preparat jest refundowany w niemal całej Europie. Został także pozytywnie oceniony przez Radę Konsultacyjną Oceny Technologii Medycznych, która uznała jednak, że jego finansowanie ze środków publicznych jest zasadne "pod warunkiem ustalenia ceny na poziomie zbliżonym do cen agonistów GnRH". Producent leku twierdzi, że nie trafił on na listę preparatów refundowanych właśnie przez niejasność sformułowania "poziom zbliżony" oraz "cena". Także zdaniem zabiegającej o wpisanie leku na listę fundacji Wygrajmy Zdrowie, zgodnie z obowiązującym prawem byłoby porównanie całkowitych kosztów terapii, a nie samej "ceny" leku. Właśnie z powodu tej niejasności decydująca w tej sprawie Komisja Ekonomiczna nie wpisała leku na listę. Ministerstwo zdrowia odpowiada Kilka dni temu reporter RMF FM Tomasz Skory skierował do Ministerstwa Zdrowia szczegółowe pytania związane z tą sprawą. Otrzymał wiadomość od Ministerstwa Zdrowia. Niestety, nie jest to odpowiedź na pytania, które zadał. Podobnie traktowani są przez resort zdrowia ci, którzy zabiegają o sprostowanie oczywistej pomyłki. - W lutym tego roku od samego ministra Arłukowicza usłyszałem, że sprawa jest na najlepszej drodze - mówi Chrostowski. Jak dotąd jednak nic z tego nie wynika. - Wniosek jest zaś prosty: urzędnicy nie chcą wprowadzać do kanonu leków dostępnych dla pacjentów preparatów związanych z nowoczesnymi terapiami. Żeby oszczędzić, kosztem ludzkiego życia - dodaje. Według niego, producent leku zaproponował cenę najniższą w Europie. Resort czeka aż zmodyfikuje ją jeszcze bardziej. Producent leku zaś, nieoficjalnie, rozważa wycofanie go z Polski. Więcej na RMF24.PL