Łatwiej będzie dyrektorom szkół. Nie będą musieli czekać od wczesnych godzinnych porannych na kurierów, którzy dowiozą arkusze z maturalnymi zestawami. Dostaną je tuż przed egzaminem, w specjalnie szyfrowanych plikach. - Uczniowie nie będą już pisać na kartkach. Prawdopodobnie będą używać do tego tabletów. Być może będzie coś nowego. I będą sprawdzane pliki. Elektronicznie przesyłane. Tak myślę - przepowiada Barbara Nowodworska, dyrektor Zespołu Szkół nr 3 w Sopocie, w którym działa cyfrowa klasa. Zdecydowanie dalej w przyszłość wybiegają uczniowie 5 klasy, którzy jako pierwsi zasiedli dziś w "cyfrowych ławkach". Według 12-letniego Janka, na maturę nie będzie trzeba nawet iść do szkoły. Zdający będą się bowiem logować do specjalnego maturalnego systemu. - W domu będziemy pisać. Wirtualnie. A nauczyciel będzie miał podgląd, co robię. Czy na przykład na kalkulatorze czegoś nie obliczam - tłumaczy. A może nad taką "maturą on-line" czuwać będzie jedna, ogólnokrajowa komisja złożona z nowoczesnych botów? Tomek natomiast przewiduje, że wszystko rozegra się... w myślach i umyśle. - Być może to będzie pisane "umysłowo". Będą takie czujniki za paręnaście lat. Będzie się miało takie jakby słuchawki. Nauczyciel będzie tak "umysłowo" zadawał pytania, i my też będziemy tak "umysłowo" odpowiadać - mówi Tomek. Wtedy już ściąganie na pewno nie będzie możliwe... - Jedno się nie zmieni - będą emocje. Dzisiaj jak słyszałem w radiu, to wszyscy się stresują. I to pewnie się nie zmieni - zapewnia piątoklasista Przemek. Oby tylko stres nie był większy niż dzisiaj.