Chodzi o analizę dotyczącą bezpieczeństwa energetycznego państwa, którą w 2006 r. prokurator Wojciech Miłoszewski, na prośbę Ziobry, pokazał wraz z kilkoma innymi dokumentami Jarosławowi Kaczyńskiemu. Według informacji "Rz", analiza znajduje się w aktach sądu dyscyplinarnego, który odmówił uchylenia immunitetu prokuratorskiego Miłoszewskiego. Dlaczego płoccy śledczy nie zajęli się tym dokumentem? - pyta gazeta. - Jeżeli osoby przesłuchiwane w śledztwie mówią, że taka analiza istnieje, a prokuratura nie zadała sobie trudu, by ustalić, co się z dokumentem dzieje, i dotrzeć do niego, pomija go w swoich ustaleniach, to zachodzi obawa, że śledztwo prowadzone jest w sposób nierzetelny, a postawienie zarzutów ma charakter nagonki politycznej - uważa bezpartyjny senator Piotr Andrzejewski, prawnik, laureat duńskiej Fundacji Paula Lauritzena za działalność w obronie praw człowieka.