Jak ustalił reporter śledczy RMF FM Roman Osica, Marcin Rosół odwiedził pensjonat, który należy do Ryszarda Sobiesiaka, czyli "Rysia" z podsłuchanych przez CBA rozmów z posłem PO Zbigniewem Chlebowskim. Marcin Rosół w rozmowie z dziennikarzem RMF FM stwierdził, że zapłacił za pobyt, ale w ośrodku w Zieleńcu nie ma na to żadnych dowodów. - Nie mam w zwyczaju brać paragonów i faktur, bo nawet tego nie rozliczam. Nie jest mi to potrzebne do rozliczenia, bo nie mam firmy. Na co miałbym wziąć fakturę? Na ministerstwo? To dopiero byłby skandal - stwierdził urzędnik. Szef gabinetu politycznego ministra w związku z pełnioną funkcją powinien się jednak zastanowić nad tym, że kiedyś zadzwoni do niego jakiś dziennikarz i zapyta o pobyt w ośrodku człowieka związanego z biznesem, i takie faktury brać ze względu na nieskazitelność polityczną. Nie jest tajemnicą, że Marcin Rosół na polecenie swojego szefa, Mirosława Drzewieckiego, próbował załatwić posadę w Totalizatorze Sportowym córce Ryszarda Sobiesiaka. Od tego czasu Rosół miał kontaktować się z biznesmenem. Ciężko będzie sprawdzić, gdy nie ma faktur, czy urzędnik rzeczywiście zapłacił za swój pobyt, jednak już sam fakt wyboru miejsca na narty wygląda niedwuznacznie.