- Tatko, tutaj jest dużo jakichś pieniędzy - rezolutny dziewięciolatek wszedł do obory, gdzie jego ojciec, inwalida wojenny, krzątał się przy zwierzętach. - Nie przeszkadzaj, dziś nie mam czasu na żarty. - Helmut nie kłamie, tatusiu. Naprawdę wyłowiliśmy paczuszkę z pieniążkami - brata wsparła o trzy lata młodsza siostra. Ojciec niechętnie odstawił widły i pokuśtykał do dzieci. - Co tam macie? A jak kłamiecie, to was spiorę - ostrzegł. Nie minęło dziesięć sekund, gdy ojcu, kiedy zobaczył co przyniosły dzieci, wyrwało się: - Boże wielki! - A nie mówiliśmy? To mogło tak wyglądać. Był maj 1945 roku. W Europie akurat zakończyły się działania wojenne, a tu - do zachodniej Austrii - dotarły już wojska amerykańskie. I wielu żołnierzy US Army poszło śladem austriackich wieśniaków. Razem z nimi wyławiali z rzeki Traun płynące z nurtem paczki. Od kolegów dobrze wiedzieli, co się w nich znajduje. Pięciofuntowe banknoty brytyjskie. Chociaż Adolf Hitler już nie żył, a jego III Rzesza przestała istnieć, dawni drobni konfidenci Gestapo nadal węszyli. Najprawdopodobniej właśnie jakiś konfident, chcący wkupić się w łaski nowej władzy, zameldował Amerykanom, że na podwórkach wielu chłopskich gospodarstw suszą się rozwieszone na sznurach do bielizny banknoty. Tysiące banknotów. Jeszcze tego samego dnia ruszyła wielka machina policyjno-śledcza. Podczas kilku następnych dni mieszane patrole amerykańskich wojskowych i austriackiej policji przetrząsnęły setki gospodarstw leżących w pobliżu rzeki Traun, w rejonie miejscowości Bad Ischl, Bad Goisern, Hallstatt i Bad Aussee. W koszarach żandarmi Military Police sprawdzali osobiste rzeczy żołnierzy amerykańskich. Rezultaty przeszły najśmielsze oczekiwania. Udało się odzyskać kilka milionów funtów szterlingów! Przeprowadzono też dochodzenie, by dowiedzieć się, skąd taki majątek znalazł się w nurtach rzeki Traun. Wczesną wiosną 1945 roku w ten rejon ówczesnej III Rzeszy, nazwanej na wyrost "twierdzą alpejską", uciekali nie tylko hitlerowscy dygnitarze, ale wywożono też przeróżne dobra, które w Alpach zamierzano ukryć. Było to zarówno złoto z ostatnich rezerw Banku Rzeszy, jak i dzieła sztuki oraz dokumentacje nowych rodzajów broni. Tu też ze swymi najbliższymi współpracownikami miał się schronić Hitler, który jednak - widząc jak wali się stworzone przez siebie państwo - w połowie kwietnia zdecydował się pozostać w okrążanym przez Armię Czerwoną Berlinie. Na przełomie kwietnia i maja 1945 roku alpejskimi drogami wlokły się samochody ciężarowe wiozące tajemniczy ładunek. Konwojem dowodził młody oficer SS z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA). Wiedząc, że na tereny "twierdzy alpejskiej" wkraczają wojska amerykańskie, oficer wpadł w panikę. Z jednej z podgórskich miejscowości próbował połączyć się telefonicznie z szefem RSHA, Obergruppenführerem SS Ernstem Kaltenbrunnerem, który wówczas przebywał koło alpejskiej miejscowości Altaussee. Połączenia z samym szefem nie uzyskał, ale spotkany po drodze wysokiej rangi oficer SS z kierownictwa RSHA poradził mu, by - jeżeli wieziony ładunek nie ma wpaść w ręce aliantów - wrzucił go do jakiejś rzeki lub jeziora. I gdy jedna z ciężarówek zepsuła się na wąskiej drodze górskiej, dowódca konwoju nie zastanawiał się długo. Samochód z ładunkiem zepchnięto do przepływającej obok rzeki. Do rzeki Traun. Prowadzący śledztwo w sprawie wyłowionych banknotów dowiedzieli się również, że pozostałe samochody dotarły w okolice jeziora Toplitz, gdzie znajdowała się tajna stacja doświadczalna Kriegsmarine. I tam ładunek miano ukryć, albo w jakichś podziemiach, albo zatopić w jeziorze.