Bezcenny prezent Tajemnica złamania kodu Enigmy, a właściwie opracowanie teorii i wytworzenie narzędzi umożliwiających atak, stała się najważniejszym atutem w rękach Polaków. Tajny ośrodek dekryptażu w Lasach Kabackich był objęty najwyższą klauzulą tajemnicy wojskowej. O działalności ośrodka nie mieli pojęcia nawet najbliżsi sojusznicy Rzeczpospolitej - Francuzi, nie mówiąc już o Anglikach, z którymi Polska nie miała podpisanego formalnie układu sojuszniczego. Oczywiście polski Oddział II od wielu lat współpracował ze swoim francuskim odpowiednikiem. Uzyskane poprzez Enigmę dane przekazywano w formie analiz, powołujących się na bardziej tradycyjne źródła wywiadowcze. Jednak najpilniej strzeżonej tajemnicy zdecydowano się nie powierzać, obawiając się przecieku ze strony sojuszników. Zresztą w odczytywanych przez Polaków depeszach niemieckiej służby bezpieczeństwa znalazło się kilka nazwisk osób z najwyższych kręgów francuskiego rządu, wymienianych jako zwolennicy nazizmu, potencjalni agenci i źródła informacji. Sytuacja zmieniła się pod wpływem kilku czynników. Przede wszystkim z powodu narastającej agresywnej polityki III Rzeszy i jednostronnym udzieleniu przez Wielką Brytanię i Francję gwarancji niepodległości Rzeczpospolitej. Również wprowadzone przez Niemców zmiany w procedurach szyfrowania spowodowały, że Oddział II nie był w stanie w 1939 roku materialnie udźwignąć tak zaawansowanych prac dekryptażowych jakie udawało się wykonywać przez ostatnie lata. Mimo oficjalnie głoszonej tezy propagandowej o potencjale i sile Wojska Polskiego, w Sztabie Głównym WP zdawano sobie również sprawę, że terytorium kraju w przypadku niemieckiej agresji może szybko się skurczyć. Spowodowane działaniami wojennymi straty, jak choćby utrata stacji nasłuchowych rozlokowanych wzdłuż zachodniej granicy, z pewnością zmniejszyłoby, a nawet uniemożliwiło prawidłowe działanie placówki "Wicher". Wszystkie te fakty spowodowały, że Sztab Główny WP zdecydował się na przekazanie wszystkich owoców pracy Biura Szyfrów zachodnim sojusznikom. Zaplanowane na lato 1939 roku przekazanie Enigmy, nie było pierwszym spotkaniem na jakim znaleźli się przedstawiciele polskich i alianckich ośrodków dekryptażowych. W styczniu 1939 roku w Paryżu zorganizowano trójstronną konferencją - dosyć nerwową i rozczarowującą dla uczestników. Została ona zwołana z inicjatywy szefa francuskiego radiowywiadu mjr. Gustave'a Bertranda, który wystąpił z dosyć niezwykłym projektem. Wobec braku sukcesów alianckich dekryptologów zaproponował, aby spowodować kontrolowany przeciek sugerujący fakt złamania Enigmy, co w konsekwencji wymusiłoby na Niemcach rezygnację z użycia maszyny! Można sobie tylko wyobrazić jaki popłoch wywołały te słowa w polskiej ekipie, która była zobowiązana do utrzymania efektów swoich prac w największej tajemnicy. Na szczęście zrezygnowano z tego kuriozalnego projektu. To pierwsze spotkanie przebiegało w dosyć nieprzyjemnej atmosferze. Z jednej strony sprowokowanej przez zakłopotanych Polaków, których ograniczały własne instrukcje zabraniające podzielenia się tajemnicą z aliantami, z drugiej, zarozumiałych Brytyjczyków traktujących Polaków jako partnerów drugiej kategorii, zupełnie nieprzydatnych. Próby niedyskrecji i przekazywania pewnych sugestii przez stronę polską, dotyczących np. "nawyków niemieckich szyfrantów" w związku z problemami językowymi, potęgowały jedynie złe wrażenie. Doszło do tego, że główny brytyjski kryptolog Alfred "Dilly" Knox określił Polaków po konferencji jako "głupców" i "ignorantów", a sama idea spotkań straciła dla niego wszelkie walory atrakcyjności. Pomimo tego Polacy zdawali sobie sprawę z możliwości jakie tkwiły w brytyjskiej ekipie, która zdecydowanie przewyższała Francuzów pod względem potencjału w dziedzinie dekryptażu. 30 czerwca 1939 roku szef Biura Szyfrów ppłk G. Langer wysłał do Paryża i Londynu umówione hasło, stanowiące zaproszenie na 24 lipca do Warszawy. Francuzi z mjr. Bertrandem i kpt. Henri Braquenie zgodzili się bez wahania, mając na uwadze tak mozolnie budowany przez siebie system międzyalianckiej współpracy. Dużo trudniej poszło z Brytyjczykami, a w szczególności z Knoxem, który nie miał większej ochoty na "stratę czasu" i spotykanie się z "głupcami". Pomimo wszystko zgodził się pojechać po usilnych prośbach strony polskiej, nalegającej na jego obecność. Obok głównego kryptologa, w skład angielskiej ekipy weszli komandor Alistair Denniston - szef Government Code and Cypher School oraz specjalista nasłuchu radiowego admiralicji, komandor Humphrey Sandwith z wywiadu Królewskiej Marynarki Wojennej.