Rano Rzepliński mówił, że teczkę przekazało WSI. Później przyznał, że się przejęzyczył. Informacji o przekazaniu teczki IPN przez Wojskowe Służby Informacyjne zaprzeczyły rano zarówno WSI, jak i prezes IPN. Leon Kieres nie chciał ujawnić, kto przekazał teczkę. Nieoficjalnie, ze źródeł zbliżonych do IPN dziennikarz PAP dowiedział się, że chodzi o Agencję Wywiadu. - Najwyraźniej pan prof. Rzepliński się pomylił - powiedział Kieres, komentując poranną wypowiedź Rzeplińskiego. Także szef WSI gen. Marek Dukaczewski powiedział, że nic nie wie o tym, jakoby to WSI przekazało teczkę ojca Hejmy. W specjalnym oświadczeniu rzeczniczka WSI kpt. Małgorzata Ossolińska podała, że jest to informacja nieprawdziwa, a po informacje odesłała do IPN. Wkrótce potem Rzepliński oświadczył, że "się przejęzyczył, bo chodziło mu o wywiad, a nie o WSI". Rzepliński podkreślił rano, że ustawa o IPN pozwalała prezesowi Instytutu na ujawnienie nazwiska o. Hejmy. - W moim przekonaniu, w postępowaniu prof. Kieresa nie było nic sprzecznego z prawem - zaznaczył. Jak dodał, nie jest wykluczone, że osoby pokrzywdzone przez o. Hejmę, których - jak powiedział - może być "kilkadziesiąt lub kilkaset" - złożyły już wnioski o udostępnienie informacji, kto na nie donosił; przypomniał, że IPN, gdy dowiaduje się, że odnaleziono czyjąś teczkę, ma obowiązek bezzwłocznego poinformowania pokrzywdzonych, kto był agentem. Rzepliński przyznał, że "przez kilkanaście minut" przeglądał materiały, dotyczące o. Hejmy i, według niego, "nie ma wątpliwości, że nie są to sfałszowane dokumenty". Powiedział także, że jest "za tym, żeby tak zinterpretować przepisy ustawy o IPN, by informacje z czasu po 19 lipca 1983 mogły być ujawniane. W jego przekonaniu, nie trzeba byłoby zmieniać ustawy - "wystarczy interpretacja". Według niego, prezes może zezwolić na ujawnianie informacji o agentach, którzy byli werbowani także po tej dacie. W kwietniu Kieres ujawnił, że w IPN są dokumenty wskazujące, iż o. Hejmo był współpracownikiem organów bezpieczeństwa PRL. Zakonnik temu zaprzeczył. Jednak jak dowiedziała się PAP ze źródeł w IPN, według akt o. Hejmo świadomie współpracował od połowy lat 70. z SB. Gdy potem znalazł się w Watykanie, został zwerbowany przez oficerów wywiadu PRL podających się za wywiad zachodnioniemiecki.