Mirosław Drzewiecki zapewniał, że pieniędzy u niego nie ma, i dodawał, że nie czuje wstydu przed wyborcami, że bierze uposażenie, podczas gdy nie pracuje w Sejmie, a gra w golfa w Miami. Podkreślał, że wystąpił do Kancelarii Sejmu z prośbą, by pieniędzy mu nie wypłacać, a gdzie są - nie wie. - Żadne pieniądze na moje konto nie wpłynęły. Złożyłem podanie o urlop bezpłatny i poprosiłem o to, żeby nie wypłacać mi pensji i diety. Jeżeli jest taka sytuacja, że regulamin Sejmu nie pozwala, żebym ja tych pieniędzy nie wziął, to te pieniądze na pewno przeznaczę na hospicjum, dom małego dziecka - obiecywał poseł. Kancelaria Sejmu z kolei konsekwentnie twierdziła, że od 1 lutego Mirosław Drzewiecki pobiera i uposażenie, i dietę - i to bez żadnych potrąceń. Występując o kolejne urlopy, usprawiedliwiał bowiem nieobecności w Sejmie, a to uniemożliwiało odebranie mu poborów. "Pozwę dziennikarza" Były minister sportu zapowiedział także, że pozwie dziennikarza, który przeprowadził z nim wywiad na Florydzie, a który wyemitowało pod koniec lutego TVN24. Drzewiecki powiedział w nim m.in. że gardzi polityką, a "Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem". Polityk tłumaczy, że dziennikarz, który przeprowadzał ten wywiad prosił go o wypowiedź dla Polonii dotyczącą golfa. - Zgodziłem się, umówiliśmy się, że tylko o tym będziemy mówili i to będzie materiałem, który się pojawi - powiedział. Dziennikarz nie dotrzymał słowa - podkreślił. Były minister zapowiedział, że "ta sprawa znajdzie swój finał w sądzie, bo (dziennikarz) złamał podstawową zasadę, jeżeli rozmówca się na to nie godzi, to nie można wychodzić dalej, ja się na to nie godziłem". Dopytywany, czy pozwie dziennikarza, który przeprowadzał z nim wywiad odpowiedział: tak. Drzewiecki mówił, że słowa o "dzikiej Polsce" padły w "offowej rozmowie". - Pewnie, że byłem rozżalony i w takiej offowej rozmowie nie byłem zachwycony sytuacją w jakiej się znalazłem - tłumaczył. "Chciałem odejść z polityki" Były minister nie zmierza odchodzić z polityki; jak deklaruje, chce zajmować się w parlamencie projektem EURO2012 i projektem budowy boisk - Orlików. - Orliki, w jakimś sensie jest to moje dziecko i kocham ten projekt. Uważam, że jeden i drugi projekt wymagają staranności i monitorowania na bieżąco - powiedział Drzewiecki. Jak dodał, chce to robić jako członek sejmowej komisji kultury fizycznej i sportu. Podkreślił, że jest w kontakcie z "ludźmi, którzy zajmują się tymi projektami". - Miałem taki moment, że uważałem, że należy odejść z polityki, bo (...) nagle się zrobiła taka sytuacja jakbym wywołał trzecią wojnę światową - takie odnosiłem wrażenie. Natomiast to by było tchórzostwo - powiedział Drzewiecki. Jak zaznaczył, cierpliwie czeka na ustalenia sejmowej komisji śledczej badającej sprawę tzw. afery hazardowej i na zakończenie prac prokuratury w tej sprawie. Drzewiecki - jak dodał - nie był jeszcze przesłuchiwany w prokuraturze.