Chodzi o tekst, który ukazał się w Newsweeku 18 kwietnia 2016 r. Pawłowicz została w nim przedstawiona jako "bezgranicznie wpatrzona" w prezesa PiS. "Jest psem gończym Kaczyńskiego. On ją spuszcza z łańcucha, ona warczy, szczeka i gryzie. Potem prezes mówi 'siad', 'do budy'. A ona kładzie po sobie uszy i wykonuje polecenia" - napisano w tekście. W artykule nawiązano też do prywatnych relacji posłanki z młodzieńczych lat. W czerwcu 2017 r. Sąd Okręgowy w Warszawie w wyroku zaocznym orzekł, że Tomasz Lis musi przeprosić Krystynę Pawłowicz i wypłacić jej zadośćuczynienie w wysokości 40 tys. zł za tekst "Bulterierka Prezesa". Od tego orzeczenia sprzeciw zgłosił naczelny Newsweeka, ale warszawski sąd okręgowy odrzucił go argumentując, że został złożony po terminie. Wyrok jest prawomocny Z kolei przed tygodniem Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił zażalenie T. Lisa ws. przywrócenia terminu do wniesienia sprzeciwu od wyroku. Tym samym wyrok z czerwca 2017 r. stał się prawomocny. Sąd zobowiązał wówczas Tomasza Lisa do opublikowania na stronie Newsweek Polska oświadczenia z przeprosinami i z wyrażeniem głębokiego ubolewania "z powodu bezpodstawnego naruszenia dóbr osobistych" posłanki oraz "wprowadzenia czytelników w błąd". Zasądził też od naczelnego tygodnika 40 tys. zł. zadośćuczynienia na rzecz Pawłowicz - kwota ta została już wyegzekwowana przez komornika. Posłanka PiS komentuje "Właśnie prawomocnie wygrałam proces cywilny z 'Newsweek'-iem o naruszenie moich dóbr osobistych przez R. Kim i E. Lis w art. 'Bulterierka Prezesa', opubl. w nr 17/2016 r. Tomasz Lis w ciągu 7 dni musi przeprosić mnie na łamach Newsweek’a lub opublikuję przeprosiny sama na jego koszt" - napisała na Twitterze w środę Pawłowicz. Pawłowicz tuż po publikacji w "Newsweeku" mówiła w rozmowie z "Super Expressem": "Już w przeszłości 'Newsweek' w ramach uprawianego przemysłu pogardy poświęcał mi swoją kłamliwą uwagę. Ukazywały się na mój temat paszkwile, ale wtedy wszyscy mi mówili, żeby sprawą się nie zajmować, zgodnie z powiedzeniem, żeby g. nie ruszać. Ale kiedy ostatnio napisano mój obelżywy życiorys, przyprawiono mi gębę, przyrównano do zwierząt, postanowiłam zareagować". Dodała, że w tekście są zamieszczone "kłamliwe historie" i "zmyślone fragmenty dotyczące jej osobistych spraw".