W środę po południu Hołownia na briefingu w Częstochowie był pytany o pomysły dla miast dawniej wojewódzkich, a obecnie powiatowych. Wskazał, że odpowiedzią na ich problemy, dotyczące jednocześnie całego społeczeństwa - jak zmiany demograficzne czy zmiany w rozłożeniu przemysłu - jest wsparcie samorządu. "Dlatego tak wiele miejsca w programie poświęcam samorządowi: żeby rząd nie oszukiwał samorządu na subwencji oświatowej, żeby w koronakryzysie wypłacał dodatkowe subwencje, a nie czekał, aż miasto wejdzie w regułę wydatkową, żeby wsadzić swojego komisarza, żeby rząd był partnerem samorządu w każdym działaniu, jakie samorządy będą podejmowały" - mówił. "I to jest tak, jak z miastami, którym rząd obiecuje wielomiliardowe inwestycje centralne, zamiast po prostu dofinansować ich budżety; włodarze miasta, społeczność samorządowa danego miasta wiedzą, w którą stronę iść" - ocenił Hołownia. "Nie ma uniwersalnego pomysłu" Jak dodał, nie ma uniwersalnego pomysłu na Częstochowę, Koszalin, Krosno, Łomżę czy Suwałki. "Wsparcie samorządów finansowe, organizacyjne, Rada Samorządowa, którą powołam, zastępowanie Senatu, który powinien być izbą samorządową, realizacja mojej karty samorządowej - jestem przekonany, że sprawią, że Częstochowa, ale i inne samorządy, będą rozwijały się dużo lepiej, niż w tej chwili" - uznał. Jak dodał, decentralizacja państwa nie może sprowadzać się do prostego przeniesienia jednego centralnego urzędu do Częstochowy i stworzenia tam w ten sposób 200 czy 300 miejsc pracy. "Dużo sensowniej będzie tak dopieścić budżet gminy, budżet miasta i dać im takie kompetencje, żeby były w stanie tworzyć warunki, by tych miejsc pracy było więcej" - podkreślił. Nawiązał do swego pomysłu stworzenia terenowych oddziałów kancelarii prezydenta, ale - jak mówił - "nie po to, żeby rozwiązywać problemy Częstochowy w ten sposób, że tworzymy kolejne biuro, tylko że będziemy się spotykać, słuchać, rozmawiać, że to będzie miejsce, które będzie żyło". Powtórzył, że w Polsce jest kilka miast, które mają poważny problem z utratą wcześniejszego statusu, natomiast nie widzi sensowniejszej drogi do poprawienia ich losu, jak wsparcie samorządów oraz dążenie, "aby jak najwięcej w Polsce działo się w samorządach". "A więc pełne usamorządowienie, oddanie pieniędzy i władzy mieszkańcom po to, żeby mogli sami zdecydować, jakiego rodzaju innowacje chcą na miejscu wprowadzać" - skonkludował. Apel do wyborców Pytany przez częstochowskich dziennikarzy, dlaczego mieszkańcy tego miasta mieliby w niedzielę na niego głosować, Hołownia odpowiedział, że "spośród trzech głównych kandydatów dwóch jest tak przejętych, że są kandydatami partyjnymi, że zapomnieli opublikować programów, że nie wypełnili Latarnika Wyborczego, że odmówili tak naprawdę udziału w debatach w głównych stacjach, traktując ludzi jako elektorat - jako mięso armatnie, które ma popierać i nie pytać". "Ja swoją pracę odrobiłem bardzo dobrze: moi eksperci i ja przygotowaliśmy czternaście dokumentów programowych dotyczących każdego sektora życia, opowiedzieliśmy o naszej wizji Polski, która wreszcie wychodzi z klinczu śmiertelnej walki między PiS-em, a Platformą, która - jeżeli zostanie wybrany prezydent z któregoś z tych układów - będzie trwała już 20 lat" - wskazał. "Oni nie rozwiązują żadnych polskich problemów, każąc nam zajmować się sobą. A ochrona zdrowia? A edukacja? A bezpieczeństwo? A klimat? A zmiana demograficzna? To są rzeczy, o których ja mówię, że będę pilnował ich jako bezpartyjny prezydent. (...) Nie było jeszcze w Polsce takiego prezydenta, ale w XXI w. najwyższy czas, aby się pojawił - i był bezpartyjnym bezpiecznikiem, który sprawi, że ten chory system, to zakleszczenie między PiS a PO, odzyska sprawczość i zacznie wreszcie działać dla dobra obywateli" - dodał Szymon Hołownia.