Hołownia był pytany w TVN24 czy bierze pod uwagę rozwiązanie, że wycofa się z wyborów prezydenckich, jeżeli będą one przeprowadzone w maju w trybie głosowania korespondencyjnego. "Myślę, że każdy z nas bierze to pod uwagę, ale na razie nie wiemy na czym stoimy. Nie wiemy, kiedy wybory się odbędą, nie wiemy według jakiej procedury się, nie wiemy jaka będzie wtedy sytuacja epidemiologiczna" - odpowiedział. "Nie ma sensu podejmować decyzji na zapas w momencie, w którym wszystko może się przewrócić o 180 stopni" - powiedział. Pytany, co musiałoby się stać, aby on wycofał się z wyborów odpowiedział, że jest to "gdybologia stosowana". "Jeżeli byłaby szansa, żeby te wybory byłyby jakkolwiek bezpieczne, to trzeba wziąć w nich udział" - mówił w TVN24 Hołownia. Kiedy decyzja? Kandydat na prezydenta zadeklarował też, że "na pewno nikogo nie będzie namawiał do tego, żeby poszedł i głosował". "Jeżeli pyta pan o moją decyzję, to ja tę decyzję, czy się wycofam czy nie, podejmę gdzieś w granicach 6-7 maja" - powiedział. "My na razie gramy i powinniśmy to robić na wszystkie możliwe sposoby, żeby te wybory zostały przełożone. Bo one, jeśli odbędą się w maju, nie będą uczciwymi wyborami. I ja panu mówię, że ja podejmuje decyzję na temat wzięcia w udziału w nieuczciwych wyborach - o to tutaj chodzi. Ja nie twierdzę, że one będą uczciwe, jeżeli my się zdecydujemy w nich kandydować. One nadal będą nieuczciwe" - stwierdził Hołownia. Pytany o to, czy jest zdeterminowany i nie wycofa się ze startu, jeśli wybory odbędą się w późniejszym terminie np. za parę miesięcy (...) odpowiedział: "Tak, nie wycofam się". "Jeżeli pan mówi o terminach majowych, to myślę, że 10 już jest dawno nieaktualny, więc w grze zostaje 17, a bardziej realny jest 23" - dodał. Hołownia powiedział też, że rozważa także opcję wycofania się z wyborów, które mogą zostać przesunięte na 17 lub 23 maja, jeśli "warunki epidemiologiczne w kraju będą mówiły nam coś bardzo oczywistego"."Wszystkie opcje są na stole do 7 maja, aż dowiemy się co ci oszuści, którzy próbują sfałszować nasze państwo, jaką mają siłę rzeczywiście i czy tym, którzy myślą rzeczywiście o demokracji, uda się ich przemóc" - podkreślił Hołownia.