Hołownia na czwartkowym spotkaniu wyborczym w Warszawie przedstawił cztery główne hasła swojej kampanii wyborczej. Jak mówił obrazują one wizję tego, jak wyobraża sobie przyszłą prezydenturę. Kandydat na prezydenta podkreślił, że kampanię robi w skromnej oprawie i ograniczonymi środkami finansowymi, w przeciwieństwie do innych partyjnych kandydatów na prezydenta. Zaznaczał, że "polityka to nie teatr, nie cyrk", tylko życie Polaków. Odnosząc się do innych kandydatów w wyścigu o fotel prezydenta Hołownia przekonywał, że "oni zamiast zmieniać Polskę lansują się teraz na gwiazdy i negocjują kontrakt na następny sezon". Zaznaczył, że startując w wyborach zdecydował się położyć na szali całe swoje życie, bo miał dość poczucia bezsilności i "przyglądania się, jak wszystkie partie krok po kroku rozkradają nasze państwo". Według Hołowni, Polskę "niszczą i drenują rosnące z wyborów na wybory apetyty partii, którym nie umieliśmy postawić tamy". W jego ocenie partie "muszą wrócić na swoje miejsce", podobnie jak Kościół. "Rząd musi wrócić na swoje miejsce i pozwolić samorządom spokojnie pracować na swoim. To wszystko zwyczajnie trzeba twardą ręką poukładać. Władza ma rozwiązywać problemy, a nie je tworzyć. Władza ma przestać traktować Polaków jak głupków" - oświadczył Hołownia. Mówił, że nie zamierza jako prezydent zastępować Sejmu i Senatu, natomiast chciałby "zbierać ludzi do współpracy, wspólnego działania". "Prezydent różnych Polaków" Hołownia przypomniał swoją wcześniejszą zapowiedź, że zamierza "bezwzględnie pilnować" czterech obszarów: bezpieczeństwa, środowiska, solidarności i samorządności. Zaprezentował też zasady, którymi chciałby się kierować jako prezydent. Jedna z nich to "Prezydent różnych Polaków". "Napuszczanie ludzi na siebie to zbrodnia, ale niedostrzeganie różnic to głupota. Jesteśmy różni i musimy nauczyć się tacy różni ze sobą żyć" - mówił. Dodał, że "jedność to przecież nie jest jednolitość". Zapowiedział, że nie podpisze żadnej ustawy, która nie przejdzie konsultacji społecznych. Zadeklarował też wprowadzenie czytelnych ścieżek awansu, dowartościowanie administracji i służby publicznej. "Dość partyjniactwa" Druga z przedstawionych przez niego zasad to "Dość partyjniactwa". "Dość pociotków w spółkach skarbu państwa. Dość nocnych telefonów i schadzek prezydenta z panem prezesem, który musi mu powiedzieć, co ten myśli" - powiedział Hołownia. Oświadczył też, że z jego biurka do Sejmu "wróci każda ustawa uderzająca w samorząd". "Kościół i władza na swoje miejsca" Hołownia opowiedział się też za zasadą "Kościół i władza na swoje miejsca". Mówił, że "Kościół i państwo zeszły się zbyt blisko" i teraz powinny się rozejść. "Dość ceremonii, w których nie wiadomo, kto jest premierem, a kto biskupem; kto ministrem, a kto ministrantem (...) Świeckie instytucje są dla Polaków różnych wyznań, i tych wierzących i niewierzących" - podkreślił. Mówił, że wzajemne wpływy są tak duże, że pieniądze publiczne z funduszy, ministerstw "płyną do tego czy innego zakonnika, który będzie wspierał propagandowo władzę podczas kolejnych wyborów". "Temu trzeba powiedzieć zdecydowane stop" - zaznaczył. Deklarował, że chciałby państwa, w którym wierni Kościoła, do których on sam się zalicza, będą czuli się bezpieczni jako wyznawcy. Mimo to, jak mówił, zamierza wprowadzić zasadę ograniczenia obecności prezydenta na uroczystościach kościelnych, by "nie zapisywać na siłę ludzi do swojego Kościoła". Przekonywał, że dobrze byłoby, gdyby wierni mogli finansować Kościół przez odpis podatkowy. Podkreślał, że kwestia religii w szkołach jest uregulowana konkordatem, ale - jego zdaniem - o tym, czy takie lekcje miałyby się odbywać powinna decydować społeczność szkolna. "Polska na pokolenia, nie na kadencje" "Polska na pokolenia, nie na kadencje" - to czwarte hasło Hołowni. Jak zaznaczył, on stawia sobie właśnie cele "na pokolenia". "Nasze pokolenie musi zacząć płacić słone rachunki za to, co działo się od paru wieków, od rewolucji przemysłowej, a jeśli ich nie zapłacimy, jeśli nie zmienimy naszego podejścia do Ziemi, odsetki od tego długu wykończą nasze dzieci" - mówił. Według Hołowni "neutralność klimatyczna w 2050 to nasza racja stanu". Zapowiedział "zielone weto" wobec każdej ustawy, która stałaby na przeszkodzie do osiągnięcia tego celu. "Kopalnia w Złoczewie nie ma prawa powstać. Powinniśmy zrobić wszystko, by wspierać odnawialne źródła energii na lądzie, na wodzie, w powiatach i gminach" - mówił. "Transformacja energetyczna jest nieunikniona i musi być sprawiedliwa. Dziecko górnika ma takie same prawa, jak moje dziecko" - zastrzegł kandydat na prezydenta. "Cel na pokolenia to także bezpieczeństwo. Nadymanie się o 'wstawaniu z kolan' nic tu nie pomoże. Trzeba współpracować z Unią i z NATO, (...) być cenionym, a nie tylko głośnym partnerem przy wielu stołach. Jako prezydent natychmiast powinienem zbudować dobre relacje z prezydentem Ukrainy, prezydentem Francji, z naszymi sąsiadami" - wyliczał. Podkreślił, że bezpieczeństwo dzisiaj to nie tylko wojsko, ale i cyberataki oraz ingerencje cudzych służb. Pytał, "dlaczego nikt nie podjął się wyjaśnienia afery podsłuchowej, w której wiele wskazuje, że ślady mogą prowadzić do Rosji". Wsparcie od doradców O hasłach Hołowni mówili też zaproszeni goście. W części dedykowanej hasłu "Prezydent różnych Polaków" wystąpiła członkini Rady Społecznej przy RPO Adriana Porowska - która mówiła o konieczności wspierania inicjatyw obywatelskich i samorządów - oraz niepełnosprawny trener rozwoju osobistego Łukasz Krasoń. O bezpieczeństwie mówił generał Mirosław Różański; o celach na przyszłe pokolenia - Dorota Cichocka, a o "odpartyjnianiu" instytucji państwowych - zajmujący się w sztabie Hołowni koordynacją prac programowych prawnik Stanisław Zakroczymski.