Swoją decyzję Szymon Hołownia ogłosił w niedzielę 8 grudnia podczas spotkania w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku. - Czas na człowieka, który przychodząc z dołu, naprawi to, co zostało zepsute u góry - powiedział. - Chodźcie ze mną. Mówię wam, zobaczycie, że 2020 rok to będzie rok, o którym kiedyś będziemy opowiadali naszym dzieciom - dodał. Ogłoszenie przez Hołownię decyzji o tym, że chce kandydować na prezydenta w przyszłorocznych wyborach wywołała falę komentarzy na Twitterze. Hasztag #Holownia szybko zyskał na popularności. Słychać głosy zadowolenia, ale też zdecydowanej krytyki. "Księżowski zaśpiew" "Pojawił się kolejny kaznodzieja w polskiej polityce. Nie da się tego słuchać" - napisała Arleta Sokalska z "Polska The Times". Opinie o kaznodziejskim stylu Hołowni pojawiają się zarówno wśród lewicowych, jak i prawicowych publicystów. "Szymon Hołownia mówi jak ksiądz na kazaniu, który nie wyszedł z fazy zafascynowania Paulo Coelho" - komentuje Marcin Makowski z "Do Rzeczy". "Księżowski zaśpiew Hołowni sprawia, że ciężko się tego słucha, nawet jak mówi sympatyczne rzeczy. Choć ogólnie to jest zagadywanie politycznej różnicy w duchu nieszczęsnej pieśni 'Abyśmy byli jedno'" - ocenił zaś Jakub Majmurek z "Krytyki Politycznej". "Luz i dowcip - level Tusk" Pozytywnie wystąpienie dziennikarza ocenia Jacek Nizinkiewicz z "Rzeczpospolitej". "Hołownia na poważnie, nawet lekko przygaszony, bez showmaństwa. Mądrym gestem było przywołanie tragedii mordu politycznego na Pawle Adamowiczu. Powołanie się na wspólnotę, odpowiedzialność i kwestię ekologiczne ma sens" - pisze. "Jeszcze Szymon Hołownia nie skończył mówić, a już jest atakowany. Patrzcie kto uderza w Hołownię, to zobaczycie która strona boi się jego kandydowania najbardziej i komu może odebrać wyborców" - zauważa. Także aktywista i prezes stowarzyszenia Miasto Jest Nasze Jan Mencwel z uznaniem wypowiada się o Hołowni. "Oglądam inaugurację: charyzma - level (prawie) Zandberg, luz i dowcip - level Tusk, przygotowanie - level PiS, rozpoznawalność już teraz większa niż którykolwiek kontrkandydat poza Andrzejem Dudą. Przypomnijcie - dlaczego niby on nie miałby zostać prezydentem Polski?" - pisze. "Tokarczuk wygrywa z Hołownią" Z kolei Katarzyna Lubnauer zestawia wystąpienie Hołowni z odczytem noblowskim Olgi Tokarczuk. "W konkursie na wykład o problemach świata Olga Tokarczuk wygrywa z Szymonem Hołownią. U niej pięknie, poważnie, o realnych wyzwaniach, u niego bon moty i opowieść w stylu pretendentki w konkursie Miss Świata - nakarmimy głodnych, uzdrowimy chorych i kochamy się, w klimacie eko" - ocenia Zorganizowane przez Hołownię wydarzenie ostro krytykuje politolog Marek Migalski. "Nie mam pojęcia, jaki wynik wykręci Hołownia, ale event inauguracyjny był bardziej niż rozczarowujący. Zwłaszcza, że jego organizatorzy mieli mnóstwo czasu na jego przygotowanie. Choć kampania się dopiero zaczyna i wszystko jest możliwe" - komentuje. "Hołownia w wywiadzie na konwencji (sic!) twierdzi, że nie ma żadnych pieniędzy na kampanię. Jeśli to prawda, to fatalnie dla niego. Jeśli kłamie, to fatalnie dla jego wyborców" - zauważa. "Pierwsze przemówienie Hołowni kreuje go na Biedronia w wersji light. Celebrycki liberalny katolicyzm doprawiony polityczną poprawnością. Mdły, nijaki" - pisze z kolei Wojciech Wybranowski w "Do Rzeczy". Zobacz też: Kto finansuje kampanię Szymona Hołowni?