"Ja przede wszystkim oczekuję wyjaśnienia sprawy i sprawiedliwości. Wielu ludzi straciło majątek swojego życia, ludzi niezamożnych. Oszczędności, które mieli zostały zniweczone. Poprzednia władza nie zrobiła niczego, żeby to wyjaśnić" - powiedziała premier w środę w TVP Info. "Zwróciłam się do Sejmu z prośbą o powołanie komisji w sprawie Amber Gold, bo uważam, że to jest jedna z tych afer, która najbardziej godzi w polskich obywateli" - dodała. Szydło podkreśliła, że jest spokojna o to, że praca komisji będzie merytoryczna. Zdaniem premier, gwarantuje to przewodnicząca komisji posłanka PiS Małgorzata Wassermann. "Ona swoimi dotychczasowymi pracami związanymi z przygotowaniem prac komisji, wypowiedziami, dała gwarancję, że to będzie merytoryczna praca, skoncentrowana na wyjaśnieniu tej afery" - zaznaczyła. Premier oceniła również, że poszkodowani w aferze Amber Gold powinni otrzymać zadośćuczynienie, a winni w tej sprawie wskazani w wyniku pracy komisji. "Nie zapominajmy, że jest tam również kontakt wielu prominentnych polityków poprzedniego układu rządzącego i nie można dopuścić do tego, żeby takie afery pozostawały bez wyjaśnienia" - podkreśliła szefowa rządu. Jak dodała, afery takie jak ta związana z Amber Gold "świadczą o państwie". "Jeżeli państwo jest silne, jeżeli państwo jest skuteczne, stoi po stronie swoich obywateli, to bezwzględnie powinno takie działania, nie tylko wyjaśnić, ale też doprowadzić po prostu do sprawiedliwości" - mówiła premier. "Prezydent Warszawy próbuje zrzucić odpowiedzialność na innych" Szydło, była pytana także o tzw. aferę reprywatyzacyjną. "To jest rzecz bulwersująca, że prezydent Warszawy, która od dziesięciu lat rządzi tym miastem, próbuje w tej chwili zrzucić odpowiedzialność na innych, na urzędników i nie potrafi sama tej odpowiedzialności ponieść" - podkreśliła. Premier dodała, że każdy polityk, w tym prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz ponosi odpowiedzialność polityczną za swoją działalność. "Rzecz jest bulwersująca, wymaga wyjaśnienia. W tej chwili dobrze, że zajęła się tym prokuratura i CBA" - podsumowała szefowa rządu. W środę ruszyły prace sejmowej komisji śledczej ds. Amber Gold. Posłowie na pierwszym merytorycznym posiedzeniu podjęli decyzję, że zwrócą się do odpowiednich instytucji, w tym w pierwszej kolejności do prokuratury, o akta dotyczące sprawy. Komisja ma działać w sposób "maksymalnie jawny". Amber Gold - firma powstała na początku 2009 r. - miała inwestować w złoto i inne kruszce. Działała od 2009 r., a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - od 6 do nawet 16,5 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. KNF złożyła doniesienie do prokuratury, która po miesiącu odmówiła wszczęcia śledztwa, nie dopatrując się w działalności firmy znamion przestępstwa. 13 sierpnia 2012 r. Amber Gold ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich. Pierwszy zarzut oszustwa znacznej wartości wraz z wnioskiem o areszt wobec szefa Amber Gold Marcina P. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku postawiła pod koniec sierpnia 2012 r. Od 21 marca 2016 r. przed gdańskim sądem trwa proces b. prezesa Amber Gold Marcina P. i jego żony Katarzyny P.