Prezydent Francji Emmanuel Macron ostro skrytykował w piątek polski rząd za odmowę zaostrzenia dyrektywy dotyczącej pracowników delegowanych - pisze AFP. "Ten nowy błąd Warszawy sprawia, że stawia się ona na marginesie Europy w wielu kwestiach - powiedział Macron. "Polska nie definiuje dzisiaj przyszłości Europy i nie będzie definiować Europy jutra" - podkreślił Macron na wspólnej konferencji z prezydentem Bułgarii Rumenem Radewem w Warnie. Stanowcza odpowiedź Beaty Szydło W wypowiedzi dla portalu wPolityce.pl, premier Szydło podkreśliła, że Polska "jest takim samym członkiem UE, jak Francja". "Mamy takie same prawa jak Francja i inne kraje członkowskie i będziemy z nich korzystać dla dobra Polski i Polaków. Polska nie jest w konflikcie z żadnym z krajów UE ani z nią samą" - powiedziała szefowa rządu. "Doradzam panu prezydentowi, aby zajął się sprawami swojego kraju, być może wtedy uda mu się osiągnąć takie same wyniki gospodarcze i taki sam poziom bezpieczeństwa swoich obywateli, jaki gwarantuje Polska. O przyszłości Europy nie będzie decydował prezydent Francji, ani żaden inny przywódca indywidualnie, tylko wszyscy członkowie Wspólnoty" - dodała Szydło. Premier stwierdziła, że prezydent Francji powinien być bardziej koncyliacyjny i "podpowiedziała mu", żeby "nie rozbijał UE". "Być może jego aroganckie wypowiedzi wynikają z braku doświadczenia i obycia politycznego, co ze zrozumieniem odnotowuję, ale oczekuję, iż szybko nadrobi te braki i będzie w przyszłości bardziej powściągliwy" - zaznaczyła Szydło. "Francja próbuje demontować jeden z filarów UE" Szefowa rządu podkreśliła, że w sprawie pracowników delegowanych, Polska i Europa Środkowa bronią zasad wspólnego rynku. Oceniła również, że Francja poprzez swoje działanie "próbuje demontować jeden z filarów UE". W ubiegłym roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję nowelizacji dyrektywy z 1996 r. w sprawie delegowania pracowników w UE. Najważniejszą proponowaną zmianą jest wprowadzenie zasady równej płacy za tę samą pracę w tym samym miejscu. Oznacza to, że pracownik wysłany przez pracodawcę tymczasowo do pracy w innym kraju UE miałby zarabiać tyle, co pracownik lokalny za tę samą pracę. Propozycji KE przeciwnych jest kilkanaście państw członkowskich, w tym m.in. Węgry, Słowacja, Czechy, Portugalia, Hiszpania i Polska. Po środowych rozmowach prezydenta Francji Emmanuela Macrona z udziałem szefów rządów Czech, Słowacji i Austrii kanclerz tego ostatniego kraju poinformował, że osiągnięto porozumienie co do podstawowych zasad, jakimi ma się rządzić wysyłanie osób do pracy w innym kraju UE. Prezydent Francji sprecyzował, że obejmuje to skrócenie czasu, na jaki pracownik może być wysłany, oraz kwestie płacy. Premier Słowacji Robert Fico podkreślił, że kompromis w tej sprawie "byłby dobrą wiadomością dla Europy" i chciałby, aby dołączyły do niego Węgry i Polska. Ministrowie pracy krajów UE mają się zająć nowelizacją dyrektywy na spotkaniu 23 października w Luksemburgu. Po posiedzeniu rządu w czwartek premier Beata Szydło oświadczyła, że Polska nie zmieni swojego stanowiska w sprawie pracowników delegowanych. "Polacy zasługują na więcej" Francuski prezydent w odpowiedzi na stanowisko polskiego rządu oświadczył w Warnie, że "Polacy zasługują na więcej". "Europa to region stworzony na bazie wartości, związku z demokracją i swobodami, z którymi Polska jest dzisiaj skonfliktowana" - powiedział Macron, cytowany przez agencję Reutera. "Błędem" nazwał Macron odmówienie przez Polskę zmiany stanowiska w sprawie rewizji dyrektywy o pracownikach delegowanych, która zdaniem prezydenta Francji prowadzi do "dumpingu socjalnego i niesprawiedliwej konkurencji". Do wypowiedzi Emmanuela Macrona odniósł się również szef polskiego MSZ