Na ten tryb postępowania narzekają sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, a nawet policjanci. Także większość prawników teoretyków nie zostawia suchej nitki na sztandarowym pomyśle byłego ministra sprawiedliwości. - Są niewspółmiernie drogie w porównaniu do efektów, podkreśla prof. Piotr Hofmański, kierownik Katedry Postępowania Karnego UJ. Według wyliczeń Ministerstwa Sprawiedliwości koszty trybu przyspieszonego w 2007 r. wyniosły około 25 mln zł, w tym 20 mln pochłonęły koszty obrońców. Choć zespół ekspertów pod kierownictwem prof. Andrzeja Zolla zalecił likwidację szybkich sądów, Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiada jedynie ich reformę. Zniesiony ma zostać bezwzględny obowiązek zatrzymania podejrzanego i doprowadzenia go w ciągu 48 godzin przed sąd - dzisiejsza zmora policjantów i prokuratorów. Sądów 24-godzinnych zdecydowanie broni były wiceminister sprawiedliwości Andrzej Kryże, którego uważa się za faktycznego ich twórcę. - Skoro o 12 procent spadła liczba przestępstw dotyczących prowadzenia pojazdów po pijanemu, to warto było! - twierdzi.