Sejmowe komisje spraw zagranicznych, ds. UE i finansów publicznych opowiedziały się w grudniu za ratyfikacją paktu. Jak relacjonował we worek Szulc, główne wątpliwości, które pojawiały się podczas prac komisji, dotyczyły celu i trybu ratyfikacji traktatu oraz nałożenia na Polskę dodatkowych obowiązków wynikających z ratyfikacji traktatu. - Te obawy, które się pojawiały, dotyczące tego, że zostają na Rzeczpospolitą Polską (nałożone) jakiekolwiek nowe zobowiązania, są obawami z gruntu nieprawdziwymi - podkreślił. Według niego ratyfikacja tego traktatu oznacza zaakceptowanie jego postanowień, ale nie nakłada na Polskę "żadnych dodatkowych obowiązków związanych z przepisami, które są w traktacie ustanowione". Jak zaznaczył, podczas prac komisji pojawiały się także wątpliwości dotyczące wyzbycia się przez nasze państwo kompetencji w związku z ratyfikacją paktu. Według Szulca można na tej podstawie wysnuć wniosek, że Polska nie może zawrzeć żadnej umowy międzynarodowej, ponieważ "każda umowa międzynarodowa wiąże się z zaciągnięciem pewnych zobowiązań". - I to dokonuje się na gruncie tejże ustawy ratyfikującej traktat, natomiast nie jest to związane z przekazaniem żadnych kompetencji - mówił. Szulc powiedział też, że w trakcie prac komisji zostały złożone dwa wnioski - klubów PiS i Solidarnej Polski - o odrzucenie projektu, jednak - zaznaczył - połączone komisje wnoszą o uchwalenie ustawy ratyfikacyjnej. Pakt fiskalny wymusza większą dyscyplinę w finansach publicznych, zwłaszcza w 17 państwach eurolandu. Ustanawia nowe, bardziej automatyczne sankcje za łamanie dyscypliny, w tym nowej reguły wydatkowej. Polskę będzie obowiązywał dopiero wtedy, gdy przyjmiemy unijną walutę. Głosowanie nad ustawą upoważniającą prezydenta do ratyfikacji paktu fiskalnego odbędzie się w środę.