Jak pisze "Gazeta Współczesna", sprawa jest tym bardziej zaskakująca, że kurtkę i czapkę 48-latka znaleziono wcześniej 3 km od miejsca, gdzie jakoby rozstał się ze znajomym. "Ciało znalazł jakiś przypadkowy chłopak z innej miejscowości. Poszliśmy tam z funkcjonariuszami, ale nie doszłam nawet do tego miejsca, nogi się pode mną ugięły i padłam na kolana. Policja nie miała wątpliwości, że to Piotr" - mówi kuzynka zaginionego, cytowana przez gazetę. I dodaje, że to niemożliwe, by podczas trzymiesięcznych poszukiwań nie znaleziono zwłok wcześniej. "Sama chodziłam tamtędy wiele razy. To, co czujemy, jest nie do opisania". Mężczyzna wyszedł z domu 28 grudnia ubiegłego roku, by pomóc znajomemu przy budowie budy dla psa. Już nie wrócił. Dzisiaj wątpliwości rodziny budzi nie tylko miejsce, gdzie znaleziono ciało. Również okoliczności, w jakich do tego doszło. "Piotr był ubrany, a buty stały obok" - wyjaśnia. Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Łomży. "Sekcja zostanie przeprowadzona w tym tygodniu w Zakładzie Medycyny Sądowej w Białymstoku. Nie mamy jeszcze potwierdzonej tożsamości zwłok" - mówi prok. Karolina Szulkowska. Jak twierdzi, postępowanie jest prowadzone w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów.